poniedziałek, 1 stycznia 2024

Z kanapy

 

Coś mnie tknęło, żeby nie odkładać długiego psiego spaceru na potem i wyszłyśmy rano. Dwie godziny po mglistych polach i lasach odświeżyły mózg po zarwanej nocy.  Ledwo zdążyłyśmy wrócić, jak zaczęło lać i od razu zrobiło się straszne błoto. Dość płaczliwy ten nowy rok. Płacze za starym czy może boi się przyszłości ? Kto to wie? Wczoraj było bardzo wiosennie i słonecznie, za to dzisiaj całkiem jesiennie. Co prawda zapowiadają jakieś opady śnieżne, ale zaczynam wątpić. A to dlatego, że obudziły się te obrzydliwe kleszcze. Wczoraj przyniosłam na sobie jednego, dzisiaj drugiego. Ja, nie pies!  A stworzenia czują, że mogą już wyleźć na żer. Jakby miały być mrozy to chyba by jeszcze nie atakowały?  Przeczytałam, że warunki, które mogłyby spowodować wyginięcie kleszczy to utrzymująca się przez 60 dni temperatura na poziomie – 10°C. Niestety, chyba im to nie grozi. Okropnie się nimi brzydzę, a nie chciałabym już w styczniu wrócić na spacery po asfalcie. 

Dziś nic nie robię, zaległam na kanapie, obsiadły mnie wszystkie koty, a u stóp pies. Istna sielanka:) Ciepły kocyk, gorąca herbatka, a za oknem plusk intensywnego deszczu. Właśnie skończyłam czytać książkę o sytuacji kobiet w Korei Południowej autorstwa Anny Sawińskiej  pt. "Przesłonięty uśmiech". Świetny reportaż, nieco przerażający i całkowicie kłócący się z naszym pojęciem  o południowych koreańczykach. Zresztą dosyć podobny do innego reportażu Karoliny Bednarz pod tytułem "Kwiaty w pudełku" opisującego sytuację kobiet w Japonii. Czytając takie książki bardzo się cieszę, że urodziłam się i żyję w Polsce.  

Wczorajszą imprezę sylwestrową zaliczam do udanych. Rozpoczęła się już o 18:00, a o 23:00 byłam w domu, zgodnie z planem. Muzyka była przewspaniała, grała orkiestra filharmoniczna z zagranicznymi solistami, wspaniały konferansjer, podano symboliczną lampkę szampana. Impreza była bez wyżerki, tylko sama muzyka. Nastrój był bardzo przyjemny, wesoły. Bawiliśmy się świetnie. Wróciłam bardzo zadowolona. Na takie imprezy sylwestrowe to ja mogę chodzić;) Fakt, iż zakończyła się grubo  przed północą pozwolił zainteresowanym spędzić przełom roku z rodziną, a mnie zająć się moim zwierzyńcem. Chociaż mieszkam na wsi to problem petard, sztucznych ogni i innych hałasów w noc sylwestrową nie jest mi obcy. Mimo prowadzonej akcji mającej na celu ograniczenie tego typu incydentów, jestem pewna, że z roku na rok jest głośniej i coraz więcej osób wychodzi sobie postrzelać o północy. Profilaktycznie od razu po powrocie wyprowadziłam piesę na dwór i przyfilowałam delikwentów w osobach dorosłych mężczyzn szykujących się do strzałów na drodze przed moim domem. Poprosiłam o opuszczenie terenu naprzeciwko mojej chałupy:) Posłuchali się i odeszli trochę dalej, ale różnica tych 30 czy 40 m w poziomie hałasu dla zwierzęcia jest żadna. Piesa te wybuchy zniosła całkiem dobrze, zareagowała tylko wtedy, kiedy zbliżyli się do domu i oszczekała towarzystwo przez okno. Stary kot był trochę zaniepokojony, rudy nie bał się wcale i zaciekawiony biegał od okna do okna obserwując kolorowe niebo. Najgorzej zniosła to kociczka, była przerażona, nie pozwoliła nawet wziąć się na ręce, schowała się pod zlewem:) Umie sobie otworzyć łapką drzwiczki od szafki. Nie wyszła z kryjówki dopóki hałasy nie ustały. Z rana poszłam zobaczyć, czy nie naśmiecili mi naprzeciwko domu na drodze tak jak w ubiegłym roku, ale tym razem jest czysto. 

Weszliśmy w nowy rok i przypuszczam, że w nową rzeczywistość, oby była dla nas wszystkich lepsza, czego sobie i wszystkim czytającym życzę


24 komentarze:

  1. Cudownie, że sylwestrową noc spędziłaś tak jak lubisz i była udana, oby cały Nowy Rok taki był <3
    Moje zwierzaczki też na spokojnie przetrwały noc, ale muszę przyznać, że nieźle huczało, zdecydowanie każdego roku bardziej. Praktycznie przez całą noc, oczywiście z wielkim natężeniem o północy, ale już od wieczora trzeszczało :/
    Kleszcze to prawdziwe utrapienie, zawsze wybieram lasy sosnowe, z ciągnącymi się kobiercami mchu, trawy i zarośla omijam szerokim łukiem.
    Pozdrawiam serdecznie, dużo szczęścia i radości w Nowym Roku, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnes, i Tobie szczęścia i pomyślności, i niech rok 2024 przyniesie nam więcej spokoju.

      Usuń
  2. Teraz trzeba chwytać każda godzinę, bo nie wiadomo jaka pogoda się trafi, nie wszystkie prognozy się sprawdzają, ja wyszłam pierwszy raz od kilku dni, bo kurowałam się w ciepełku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś rację, spod rynny wpadliśmy w zaspy:) Zdrówka jak najwięcej życzę.

      Usuń
  3. Zośka i Wacek, koty moich wnuków wpakowały się do domu choć normalnie mieszkają w garażu, zajęły całą kanapę i nie chciały wyjść, za nic ich nie mogli wyprosić , nawet ulubione żarełko nie poskutkowało . Do garażu udały się dopiero rano. Najlepsze życzenia noworoczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym na miejscu tych kotów została na kanapie przez.... zasiedzenie:)
      Najlepszego:)

      Usuń
  4. Wczoraj też była w Warszawie posylwestrowa mgła a potem deszcz...mgły bardzo lubię. deszcz już nie jest moim faworytem. sylwestra spędziłam w fotelu w towarzystwie brata i jego żony..całkiem fajnie , piesek dostał tabletki uspakajające i był rozluźniony, moja córka portugalska zabrała swoją rodzinę do kina, kupiła popcorn i sobie tak świętowali, bardzo mi się to spodobało może ja w przyszłym roku też to zrobię a potem pójdę na Plac Zamkowy...starsza córka Amerykanka z mężem wybrała się do restauracji na długą kolację..też fajnie.
    Jeżeli chodzi o książkę po nocy sylwestrowej poczytałam sobie z wielką przyjemnością '' Moje życie z Simoną Kossak'' Lecha Wilczka , kupiłam sobie tę książkę pod choinkę, Simona jest moją chyba największą idolką.
    Niech ten rok nie dostarczy nam niepokojów a będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra z przyjaciółką szykowały się do kina na sylwestra, ale jak zapoznały się z repertuarem (tzw. rąbanka lub polskie komedie romantyczne:) , to zdecydowały się na szampana w domu:)
      Czytałam ciekawą biografię autorstwa Anny Kamińskiej "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak", Wilczka nie czytałam, ale mam w domu na stosiku do czytania dwie książki samej Simony:) Tylko, że ten stosik zawiera ze 300 książek, jak nie więcej...:)

      Usuń
  5. Ja nazwałam tę aurę, noworocznym oczyszczaniem. ;]
    Gołębie za oknem powariowały, słychać czasami godowe gruchanie.
    Spróbuj Brosa na kleszcze. Mnie pomaga, cały rok po chaszczach łażę i ani jednego nie miałam. Tzn. miałam jak zapomniałam się spryskać.
    Sylwester w mieście, jak to w mieście. Dużo huku, niebo z każdej strony bloku było kolorowe. My nie strzelamy, ale odpaliliśmy zimne ognie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, mam coś na kleszcze, ale do głowy mi nie przyszło pryskać się w styczniu. Teraz chwycił mróz, może choć trochę ich wymarznie, czego im szczerze życzę:)

      Usuń
  6. Ja w tym roku w końcu dopięłam swego i spędziłam Sylwestra we własnym domu, w piżamie ( też własnej ). Do północy dotrwałam ledwo, ledwo, chyba już od 21 co chwilę pytałam Niemęża za ile północ. I jak tylko skończyło się strzelanie już sobie chrapałam cichutko.
    Życzę Ci pięknego i dobrego Nowego Roku, wielu wartych zapamiętania chwil. Żyj tak fajnie i ciekawie jak do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo co tu świętować ?:) Mijający czas ? I tak każdy chciałby go cofnąć... :)
      Wzajemnie, wiele radości z życia Ci życzę.

      Usuń
  7. Mój kot był całkowicie obojętny na petardy, ale ja wolałabym, aby ten zwyczaj witania Nowego Roku zmienił swoją postać. Zbyt wiele ludzkich i zwierzęcych nieszczęść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest grupa ludzi ,którzy twierdzą, że to "polska tradycja" i nie liczę, że ustąpią.

      Usuń
  8. Wolałabym żeby w Sylwestra było ciszej, bo zaraz po północy idę spać.:))
    Wszystkiego dobrego Ci życzę na ten nowy rok, oby był jeszcze lepszy.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim nam przydałby się dobry rok, trzeba mieć nadzieję. Początki nie są zachęcające, jeśli się rozejrzeć poza swoim "podwórkiem".
      Życzę Ci pogody ducha i spełnienia planów:)

      Usuń
  9. W tym roku nie kupiliśmy fajerwerków. Ale i tak wszyscy sąsiedzi, także za płotem, strzelali. Na szczęście tylko o północy. Nagle cała wieś "eksplodowała", oglądaliśmy pokaz z tarasu, zadowalając się zimnymi ogniami w rękach. Moich "nie moich" kotów nie widziałam. Może spały w swoich budkach (jak w zeszłym roku), nie chciałam sprawdzać, żeby ich nie straszyć dodatkowo. Szczęśliwie po półgodzinie - 45 minutach wszystko ucichło i nie powtórzyło się więcej, nawet 1stycznia.
    Dobrego, ciekawego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie kupiłam fajerwerków:) Co najwyżej sztuczne ognie, bywają takie długie, długo się palą i są ... ciche:)

      Usuń
  10. U nas było wyjątkowo głośno...Zaczęli o 16:20, skończyli o 00:10...Nie pamiętam tak koszmarnie głośnego świętowania...:o( Lucky dwa dni dochodził do siebie...:o(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, a najgorsze, że nijak na to nie można poradzić...

      Usuń
  11. Skituś potwornie bał się strzałów...Szilunia spokojnie zniosła sylwestrowe hałasy, Franek spacerował po osiedlu ze swoimi opiekunami nie przejmując się niczym, uprzednio przespawszy cały dzień u nas :) U nas były wnuczki, Calineczka padła o pierwszej po północy kłócąc się, że wcale nie jest śpiąca i spać nie chce jeszcze iść :)
    Szczęśliwego całego roku życzę Ci Tatiano, podrap pieszczotliwiewszystkie futrzaczki ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wydobyłam Twój komentarz ze spamu. Dziękuję za życzenia, i Tobie niech nie brakuje pomyślności i i dobrego życia w kolejnym roku.

      Usuń
  12. Witaj po raz pierwszy w Nowym Roku
    Podpisuję się pod słowami, które napisała Cela.
    Pozdrawiam i życzę dobrego roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismeno, ja się często nie wysypiam, nie potrzebuję do tego okazji sylwestrowej:) Dziś też się nie wyśpię, bo mam fajną książkę, a jutro do pracy rano, oj nie lubię:)!
      Wszystkiego dobrego!

      Usuń