niedziela, 23 stycznia 2022
Poszły Herody
piątek, 14 stycznia 2022
Bobrze sprawki
Pracowałam cały tydzień po południu, więc przeważnie przed godziną 24 nie kładłam się do łóżka. Jednak wczoraj nie mogłam zasnąć aż do 2, więc czytałam. I nie wiem, czy to przez tę książkę nadal nie mogłam spać (przejmujący "Głód" Martina Caparrosa - polecam bardzo) czy przez ten wiatr, ale zastała mnie godzina 4, a ja nadal nie spałam. Nie było co się męczyć - wstałam, wyciągnęłam pudło z ubraniami (przy sprzątaniu szafy stwierdziłam kiedyś, że niektóre ciuchy są fajne, ale chwilowo nie będę chodzić:), zrobiłam przegląd i odłożyłam kilka do sprzedaży na vinted. Nie chodzi o to, żeby zarobić, ale szkoda wyrzucić taką np. wizytową kieckę, co w niej byłam trzy razy, a od pewnego czasu leży, bo za wąska w biodrach. Raczej już do niej nie schudnę:) Koło 6.00 znów sięgnęłam po książkę i tak zastała mnie pora karmienia mojego stadka i wyprowadzania psa na spacer. Nadal wieje. Przy takim porywistym wietrze z niepokojem spoglądam na ogromne świerki koło do mu, mam takie schizy, że któryś się złamie i walnie w dach:) Są stare, ale bardzo zdrowe, więc mimo ogromnej ich wysokości raczej mi to nie grozi, ale myśl niepokojąca kołacze się po głowie. Wiatr połamał gałęzie na drodze dojazdowej, ale żadnych większych szkód w najbliższej okolicy nie ma. Dzień szary i ponury, jak cały tydzień zresztą. Po pierwszym nieudanym tygodniu stycznia (trzy pogrzeby - 34-koleżanka zmarła na raka, a 37-letni mąż innej koleżanki po szczepionce na zapalenie mięśnia sercowego, zmarła też 40-letnia córka zaprzyjaźnionej sąsiadki. Wszyscy zostawili małe dzieci) potrzebowałam się otrząsnąć ze smutku i zmartwienia, szczególnie, że jednego dnia opanował mnie z powodu tych śmierci taki żal, tak mnie coś gniotło w piersi, że zastanawiałam się, czy nie spakować się na wszelki wypadek, jakby mnie co dopadło i musiałabym wzywać pogotowie:) Jednak ogarnęłam się, popukałam głupia w głowę, przeszłam się z psem po nocnym parku i od razu mi przeszło:) To stres dał o sobie znać. W drugim tygodniu ruszyłam się trochę z domu. Nie za daleko, bo nie lubię takiej szarej pogody i zimna. Z utęsknieniem czekam na słońce i wiosnę, jeszcze "tylko" dwa miesiące:)
Jak widać, niektórym mróz nie przeszkadza, nawet przy kąpieli w jeziorze:) brrr...!
sobota, 1 stycznia 2022
Z Nowym Rokiem
Niech Wam się wiedzie wszystkim jak najlepiej w szczęściu i zdrowiu, niech się spełniają marzenia, a poziom optymizmu szybuje w górę. Przy tym, nie liczcie, że ktoś za Was to życzenie spełni, samemu się trzeba przyłożyć:)
Sylwestrowy wieczór zaliczony, spać poszłam po 2, ale moje zwierzaki litościwie nie budziły mnie z rana i kiedy o 10.20 wyszłam z sypialni, wszystkie cztery po cichutku leżały w przedpokoju. Ale jak już mnie zobaczyły, to był szał, jakby mnie od roku nomen omen nie widziały:) I jak to ja lubię, dzień świąteczny spędzam solo, w ciszy i spokoju. Dość mi wczorajszego towarzystwa:) Poranny bardzo długi spacer z psem dotlenił moje płuca, długie głaskanie kotów obniżyło mi ciśnienie po szatańskiej porannej kawie zaaplikowanej na obudzenie, poprawiło poziom cholesterolu i trójglicerydów we krwi, a co za tym idzie - zredukowało ryzyko chorób układu krwionośnego (u głaszczących koty ryzyko zawału spada o 3 procent - tak mówią badania:) Nie wiem, czy wiecie, że koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i układają się na nich. Na przykład taki Lucek chętnie się kładzie na mnie w miejscu, gdzie mam lekkie zwyrodnienie lędźwiowe. Ma to związek z tym, że sierść kota jest najonizowana ujemnie, a chore miejsca dodatnio. Kładąc się na bolących miejscach, kot neutralizuje szkodliwe jony. To się nazywa felinoterapia.
Koty pełnią również rolę pełnoprawnych terapeutów, jak psy, odwiedzając rozmaite placówki, a w nich potencjalnych pacjentów. W wielu państwach stworzono profesjonalne programy felinoterapii, wspomagające leczenie osób starszych, chorych psychicznie, dzieci autystycznych, a nawet resocjalizację więźniów. Bywa, że felinoterapia w przypadku dzieci autystycznych jest znacznie bardziej skuteczna niż dogoterapia. Bezpośredniość i hałaśliwość psa bywa dla tych dzieci zbyt silnym i w efekcie negatywnym doznaniem.
Na tej samej zasadzie koci terapeuta może mieć wpływ na leczenie dzieci z ADHD, upośledzonych umysłowo czy osób psychicznie chorych. Jego delikatność i nienarzucający się sposób bycia często bardziej odpowiadają osobom o tak wrażliwej i zaburzonej psychice. Felinoterapia tym między innymi różni się od dogoterapii, że kot nie wymaga tresury. Wykorzystuje się jego wrodzone zachowania i cechy charakteru.
Kot znakomicie sprawdza się także jako towarzysz życia człowieka starszego. Nie wymaga zbyt wielu zabiegów, motywuje do aktywności w postaci opieki nad zwierzakiem, osłabia poczucie osamotnienia. Oprócz niezwykle istotnej więzi emocjonalnej, dostarcza też człowiekowi dobrodziejstw zdrowotnych. Na starość dotykają nas zaburzenia ukrwienia, co często łączy się z uczuciem zimna w dłoniach i stopach. Kot, którego naturalna temperatura wynosi ok. 38 stopni, działa podczas głaskania jak grzałka. Dodatkowo, ta czynność, tak na ogół przez koty lubiana, to dla dotkniętych reumatyzmem czy usztywnieniem stawów dłoni bardzo dobra gimnastyka.
Kot wnuczki
Są kraje, np. Wielka Brytania czy kraje skandynawskie, gdzie w domach starców lub szpitalach psychiatrycznych wprowadza się koty jako stałych mieszkańców, by pensjonariuszom zapewnić do nich stały dostęp. Udowodniono, że głaskanie zwierzaka, przytulanie go, stymuluje organizm człowieka do wytwarzania endorfin – hormonu szczęścia.
Zatem z nowym rokiem czas na podjęcie postanowień - może mały kotek ze schroniska?