niedziela, 3 grudnia 2023

Z zaspy

No niesamowite, zasypało nas, w grudniu:)  Tak sobie żartuję, ale choć nie jest to moja ulubiona pora roku, to niech ten śnieg jednak będzie, zawsze to trochę ładniej na świecie, gdy nie widać szarzyzny pól i miast. Zaczęło padać w piątek. Akurat miałam wolne, więc przejęłam od pracującego syna młodszą wnuczkę, zaprowadziłam do przedszkola, poszłam do fryzjera, odebrałam starszą wnuczkę ze szkoły, potem obie odebrałyśmy młodszą z przedszkola i godzinę spędziłyśmy na śniegu. Obie mokre, oblepione śniegiem jak bałwanki, ale zadowolone i roześmiane, ja mniej:) Bo miałam mieć wolne:) Po obiedzie u syna zabrałam starszą do siebie, drogi były jeszcze czarne. Gdy wstałyśmy rano w sobotę, wokół rozciągały się białe połacie. Podwórko zasypane  śniegiem. Dziecko wypuściłam na wieś, wracała co jakiś czas przebrać się w suche i z powrotem do kolegów. I tak do zmierzchu z przerwą na posiłek. Wciąż padało. 

Wczesnym wieczorem odwiozłam ją do domu. Na drogach masakra. Jak na filmach z Kanady:) Właściwie to nie było widać drogi, tylko białą rozjeżdżoną połać. Gruba warstwa śniegu całkowicie przykryła asfalt. Prędkość dopuszczalna 120 km została ograniczona teoretycznie do 90 km, o czym informowały napisy na elektronicznych wyświetlaczach, ale praktycznie prawie nikt nie jechał szybciej niż 60 km/h. Trasę, którą pokonuje zazwyczaj max 25 minut, przejechałyśmy w 50 min. Zakupy i mozolny powrót do domu, już bez dziecka. Przez te dwie godziny nie widziałam ani jednego spychacza śniegu. Dopiero w naszym gminnym miasteczku zobaczyłam wyjeżdżające z bazy 4 pługi, ale droga główna do nich nie należy - pojechały na lokalne. Miałam przeczucie odwożąc wnuczkę w sobotę, bo nie przestawało padać do niedzielnego południa. Mojego auta prawie nie widać spod czapy śniegu. Poprosiłam sąsiada z traktorowym pługiem, aby zrobił rundkę na moim podwórku. W razie czego mam możliwość wyjechać. Gminny pług przetarł dojazd przez wieś do drogi głównej. Przetarł - jedzie się oczywiście po białym, za dużo śniegu, aby odsłonić asfalt.

Korzystając  z tej sytuacji pogodowej nie ruszam się z domu oprócz spaceru z psem. Właściwie był plan odwiedzenia muzeum w niedalekim mieście niewojewódzkim, gdzie jest czasowa wystawa jednego ze światowych malarzy, ale zadzwoniłam do kolegi, żebyśmy sobie odpuścili, bo muszę się choć jeden dzień polenić i na szczęście nie nalegał. Może wpadnie tylko pod wieczór na naleweczkę. W tym roku u mnie hitem gruszkówka i nalewka z czarnej porzeczki.  Szczególnie ta ostatnia przypadła mi do gustu. No i oczywiście nalewka z węgierek, moja stała faworytka. Malinówki w tym roku nie robiłam, bo mam jeszcze kilka butelek z zeszłego roku. Sama mało piję, a i goście raczej abstynenci. Czasem rozdaję w prezencie.

Czytam "Regulamin tłoczni win" Irvinga. Może znacie film "Wbrew regułom" ? Został nakręcony na podstawie powieści. Grube tomisko, tak jak lubię. Książka napisana w latach 80-tych XX wieku, akcja dzieje się na początku XX wieku, lata 20-te i późniejsze. Chętniej czytam książki napisane kilkadziesiąt lat temu, te współczesne to w większości książczydła, a nie literatura. Mam wrażenie, że piszą je amatorzy, a nie pisarze, nie literaci. Wyjątkiem jest Pan Jakub Małecki, którego książki uwielbiam i pani Tokarczuk, ale to wiadomo, klasa sama w sobie. Książek polskich pisarek tzw. literatury kobiecej nawet nie tykam. Ostatnio mam także fazę na Izaaka Singera, przeczytałam także jego biografię autorstwa pani Agaty Tuszyńskiej, wspaniała! Z niej dowiedziałam się, że ten genialny pisarz był małym wrednym człowieczkiem, musiałam przełknąć tę żabę, choć z wielką przykrością. Bo jak to ? Noblista ? Taki wielki pisarz ? A jednak... Z tej biografii dowiedziałam się też, że brat Joshua i siostra Estera także byli pisarzami i ich książki czekają w mojej kolejce do przeczytania. Chyba przestanę spać:)

Miałam okazję być w poprzednim tygodniu w teatrze na sztuce "Sztukmistrz z Lublina", właśnie na podstawie prozy Izaaka Singera. Zacne przedstawienie z dobrą grą aktorską, z ciekawą scenografią i z miejscem w czwartym rzędzie, co pozytywnie wpływało na odbiór sztuki:) 


I właśnie przy okazji poznawania losów Singera wpadłam na pewien bardzo ciekawy temat, który pochłonął mnie na kilka godzin, a którego jeszcze dogłębnie nie zbadałam:) Ale o tym następnym razem.

26 komentarzy:

  1. Dobry czas, żeby się zaszyć i poczytać...;o) Skrzypiący śnieg alarmuje, jak się zbliża zagrożenie dla ciszy i spokoju...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz na myśli sanie Świętego to u mnie już skrzypiały;) dla najstarszej prezent na konto, dla średniej przesyłka kurierska prosto ze sklepu, dla maluchów też prosto na konto:) najstarsza zbiera na laptopa, młodsza na wycieczkę do Disneylandu, więc mam spokój na Mikołaja i na gwiazdkę:)

      Usuń
    2. My mamy przekichane...;o) Nasz Mikuś jest wielkim tradycjonalistą...;o) Na takie luzy to musimy jeszcze kilka lat poczekać...;o)

      Usuń
    3. Moje najstarsze już wiedzą, że Mikołaja nie ma, a temu malutkiemu rocznemu to też wszystko jedno, bo on jeszcze nie wie, że Mikołaj jest;)

      Usuń
  2. Śnieg to i u nas w końcu popadał w ilości większej niż pół centymetra w kącie za murkiem . Po raz pierwszy od 2013 roku ! Zima z książką - ideał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas powyżej psa. Moja piesa bardzo lubi śnieg, ale jest zbyt głęboki i jak w niego wchodzi to sterczy jej tylko czubek uszu i czubek ogona:)

      Usuń
  3. No, cóż... nawet najlepsi pisarze, malarze, reżyserzy /niepotrzebne skreślić/ to tylko ludzie a człowiek jest ułomny...
    U mnie też popadało, ale bez przesady- da się normalnie żyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywiste, że nie oczekuje się świętości od wybitnie utalentowanych, ale publicznie uznanych ludzi bardzo się idealizuje, tak jakby nie posiadali wad. A Singer był zawistnym człowieczkiem, pogardzającym swoją rodziną z wyjątkiem starszego brata, który mu załatwił karierę w Ameryce. Wcześniej nie wiedziałam, że kompletnie nie interesował się swoją matką i młodszym bratem, którzy zostali wywiezieni do Kazachstanu i gdzieś przepadli, zmarli, zaginęli. Nigdy nie odpowiedział na listy matki z prośbą o pomoc, przez 20 kilka lat nie interesował się kompletnie swoim synem, który został z matką. Nie reagował na prośby siostry z bombardowanego Londynu o jakąkolwiek pomoc. Był skąpy i wredny. Ale pisał świetnie.

      Usuń
  4. Tak, niektórzy nawet dziwią się, że zimą spadł śnieg, no niby kalendarzowo jest jesień, ale pamiętam zimy już od listopada.
    Gdy leży śnieg jest cicho, przytulnie, nic tylko pod kocyk i czytanie, robótki, ale spacer obowiązkowy.
    Zaczęły się już opóźnienia pociągów, jak zwykle...mój tylko 10 minut, ale taki Berlin-Warszawa to już 125 minut!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tory też śnieg zasypał;) postanowiłam przez kilka dni nigdzie nie wyjeżdżać poza podwórko, jak klęska zimy to klęska zimy:) siedzę w domu.

      Usuń
  5. Nie zgodzę się z opinią, że nie mamy dobrych pisarek. Oprócz Olgi Tokarczuk chętnie czytam książki Joanny Bator i Anny Janko. Co do Agaty Tuszyńskiej, to świetny jest też Żongler - jej biografia Romaina Gary.
    Pozdrawiam z zaśnieżonej Warszawy.
    Marianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy o wiele więcej dobrych pisarek i pisarzy też. Mówiąc, że nie tykam książek polskich pisarek miałam na myśli te, na okładkach których jest urocza blondynka na białym koniu albo czarnowłosa kobieta w czerwonej sukni, albo skrząca się choinka a pod nią urocza rodzinka z dzieciątkiem w lokach itp itd, ewentualnie sielski obrazek z wijąca się wiejską drogą a na niej młoda dziewczyna w kapeluszu:) Takie typu: Anna miała wszystko, kochającego męża, udane dzieci, karierę, ale...":) Nie będę wymieniać autorek, bo wiem, że niektóre moje czytelniczki czytają te książki:) Natomiast jedno nazwisko wymienię, bo nie mam pojęcia dlaczego ktoś jest gotów wydać kilkadziesiąt złotych za książkę niejakiej pani Świst, nie rozumiem kompletnie:)
      Pani Agata Tuszyńska jako biografka jest dla mnie autorytetem. Czytałam kilka jej książek, tę o Singerze właśnie, ale także o Brunonie Szulcu, o Wierze Gran, o Krzywickiej, zapewne przyjdzie czas także na tę poleconą, dziękuję.

      Usuń
  6. Jakbym na naszą zimę patrzyła! :-)))) Na szczęście śniegu niedużo, póki co, odśnieżać nie muszę! Pierogi z Córką-Wiewiórką polepiłyśmy, a teraz czekam na dalsze zlecenia. A może nie będę potrzebna? Pasowałoby mnie to, bo lenia mam takiego, jak nigdy!
    Macham! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierogi świąteczne? Zawstydzasz mnie:)
      U nas bez łopaty ani rusz, rasowa zima.

      Usuń
  7. U mnie podobnie. Z tego powodu zrezygnowałam wczoraj [w połowie drogi}] z wyjazdu na kiermasz świąteczny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie czytałam o tym i dobrze zrobiłaś. W niedzielę strach było się z domu ruszyć, takie były zaspy.

      Usuń
  8. A mój wczorajszy komentarz "amba zżarła" lub wpadł do spamu! Wrrr!
    Chociaż Cię pozdrowię i ucieszę oczy zimowymi krajobrazami u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Z książkami polskich autorów i autorek mam tak jak Ty jeśli chodzi o literaturę kobiecą, naprawdę nie rozumiem jak można to czytać chociaż gusta są różne. Piękniej o życiu i miłości piszą obcokrajowcy 🙂. A znasz Zytę Rudzką? Albo Filipa Zawadę? Janusza L. Wiśniewskiego? Agata Romaniuk pisze ciekawe reportaże. No i jeszcze Alicja Sinicka i Magda Stachula ale to thrillery psychologiczne i nie wiem czy lubisz. Jakuba Małeckiego wielbię tak jak Ty, większość książek pochłonęłam w jeden dzień.
    Dobra, pięknego dnia. Zrobiłam sobie wolne i idę cieszyć się zimą jakiej nie widziałam już dawno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam jedną książkę Wiśniewskiego, o tych co się zakochali przez internet, i mi nie odpowiadała, więc nie czytam więcej jego książek:) książki o miłości jako temacie głównym niezbyt chętnie czytuję, raczej wolę jakieś dramatyczne historie, ale nie typowo miłosne. Przeczytałam w tym roku sporo reportaży i kilka biografii i taka literatura najbardziej mi pasuje. Podoba mi się literatura angielska, szczególnie ta sprzed kilkudziesięciu lat, na przykład Iris Murdoch. Ale również uwielbiam książki Emmy Donahue. Przeczytałam dwie książki Sinickiej i też się nie zachwyciłam, są zbyt popularne. W tej kategorii preferuje Vivecę Sten i Ann Cleves. Największe tegoroczne rozczarowanie to Wojciech Chmielarz, który spłodził w tym roku trzy książki i wszystkie są fatalne.
      O Agacie Romaniuk słyszałam, ale chyba żadna jej książka nie wpadła mi w ręce, choć mam na uwadze.
      I jeszcze bardzo lubię czytać Marqueza oraz Isabel Allende:)
      Lubię książki o silnych kobietach I tu polecałabym Księgę nocnych kobiet Marlona Jamesa oraz Wyspę kobiet morza Lisy See, zresztą książki tej autorki chyba wszystkie już przeczytałam:)
      Jednak każdy czyta to, co lubi...:)

      Usuń
  10. U mnie na razie hitem zimy jest niezmiennie grzaniec.
    Piękna zima na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodki grzaniec to przyjemny sposób na zimę, ale mnie nie nawykłą do alkoholi nawet jedna porcja takiego ciepłego trunku wrzuciłaby pod stół :) A naleweczki łyknę naparstek i cieszę się, ze sama zrobiłam i taka słodka:) I potem stoi przed dwa lata albo idzie do ludzi:)

      Usuń
  11. Witaj bielą za oknem
    A u Ciebie jest ona naprawdę zachwycająca. Nie pamiętam, kiedy na początku grudnia było tak biało.
    A Tuszyńską zawsze dobrze się czyta.
    Pozdrawiam nadzieją na jaśniejsze dni i życzę dużo ciepła wewnętrznego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ismeno, i wzajemnie. W tym roku nawet nieźle znoszę zimę, jeszcze mam energię i zapał do różnych rzeczy, choć najchętniej nie ruszałabym się z domu, śnieg to nie mój żywioł:)

      Usuń
  12. Pięknie Was obsypało, chociaż podejrzewam, że niesie to też za sobą pewne niedoskonałości. Ale to jest właśnie zima, którą najbardziej lubię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej jest na początku opadów, człowiek staję się taki bezradny komunikacyjnie. Ale dwa dni pod rząd byłam w mieście i tam jest gorzej. Niektóre auta tak zasypane zwałami śniegu, że nie dadzą rady wyjechać, aż stopnieje, albo kierowca to swoje autko spod tych zwałów wydłubie:) A parkingi zasypane, stanąć nie ma gdzie, koszmar.

      Usuń