Miało być o czym innym, ale jak zwykle brak czasu. Zimę mamy szarą i czarną, wietrzną i na zmianę błotnistą lub pełną lodu na drogach.
Raz jeden trafiło się nieco słońca, akurat tego dnia, gdy pracowałam od 10 - czyli ani ranka, ani popołudnia, eh! A podobno gdzieś jest śnieg ? I nawet odśnieżać trzeba ? Marzenie!
Dla rozrywki wymyślam sobie różne śniadania, z tego co akurat pod ręką. Podobają się jajka ? Kto ma talent może je sobie bardzo artystycznie ułożyć w atrakcyjną kompozycję na talerzu, mnie starczyło weny na takie coś:) Zainteresowanym mogę zdradzić, jak ugotować takie "kwiatki":)
Przy takiej ilości doniczki ceramiczne to ogromna inwestycja, więc większość sukulentów jest w ocynkowanych doniczkach z ikei za dwa złote. Niżej maluchy już w tych doniczkach docelowych (ukorzeniały się w takich maleńkich z plastiku).
Rodzina powiadomiona, że na dzień kobiet, urodziny i dzień matki oczekuję sukulentów:) Nie wiem, gdzie je zmieszczę, ale nie szkodzi:)
W minionym tygodniu byłam na jasełkach i herodach, w głuszy Lasów Janowskich. Dojazd był dodatkową atrakcją:) Nigdy wcześniej nie byliśmy w tej wsi. Ponieważ to ponad 100 km, to wyjechaliśmy z zapasem czasowym, który straciliśmy na błąkanie się po lasach zgodnie ze wskazaniami nawigacji. Na miejscu pani powiedziała, że z nawigacją nikt jeszcze do nich nie trafił:) My trafiliśmy, ale emocji było co niemiara, w każdej chwili spodziewaliśmy się na leśnej drodze wilków lub żubrów (są tam i jedne, i drugie:) A potem okazało się, że można tam dojechać nową szutrową drogą zbudowaną w tym roku, której nie ma na mapach... wykorzystaliśmy ją na powrót:)
Całą imprezę skradł... diabeł:) Dzieci piszczały, gdy je straszył, kobitki robiły sobie z nim zdjęcia. Poza tym był orszak trzech króli z trzema wielbłądami, ryczący osiołek, na którym Maryja jechała na spis ludności, ogniska, cieplutkie proziaki i mnóstwo zabawy. Mistrzem drugiego planu został kot, który w momencie sceny Zwiastowania przybiegł sobie beztrosko z lasu i pobiegł środkiem do stajni. Tę doniosłą chwilę zakłócił chóralny głos kilkunastu dzieciaków: mam/tato popatrz, kot! :)
A wczoraj pojechałam kilkadziesiąt kilometrów tylko po to, żeby zobaczyć to malowidło na ścianie.
To malowidło, to nie byle co. Na Lubelszczyźnie jest ich tylko trzy, reszta na Podkarpaciu, kilka pojedynczych w innych regionach Polski. Autorem jest artysta, "polski Banksy" czyli pan Arkadiusz Andrejkow. Tworzy przeważnie na starych deskach (deskale), tu wyjątkowo obraz powstał na murze (mural). Na obrazie namalowanym w ramach programu "Cichy Memoriał" jest rodzina obecnych gospodarzy i ich stare zabudowania, które stały w tym miejscu.
Więcej tutaj: https://andrejkow.pl/street-art-cichy-memorial/
Album pana Andrejkowa oczywiście mam, ale tego murala w nim nie ma. Mam marzenie odnaleźć w terenie jak najwięcej deskali, zaczęłam od najbliższego, to mój pierwszy:)
Niedziela uciekła mi w pracy. Koty przegryzły mi kabel od zasilacza do służbowego laptopa, od prywatnego nie pasuje, więc zamiast spokojnie dyżurować, musiałam się ewakuować do biura i tam nudząc się spędziłam niedzielę. Zysk z tego taki, że zadzwoniła koleżanka i umówiłyśmy się na koncert tenorów oraz na przedstawienie w teatrze. Tak więc tydzień będzie pod znakiem kultury.
Teraz wypadałoby się trochę wyspać, zatem dobranoc:)
Jasełka na Twoich zdjęciach wyglądają niesamowicie!!
OdpowiedzUsuńA sukulenty- fenomenalne! Swojego czasu też miałam ich trochę, ale teraz mam już inne kwiaty. Zawsze bardzo mi się podobały wszystkie kaktusopodobne. A rozmaitość Twoich zbiorów zrobiła na mnie ogromne wrażenie!
Wiesz Matyldo, pomysł na sukulenty wziął się stąd, że nie umiem dbać o kwiaty:) Nie umiem się zorientować, jakie mają potrzeby, któremu ile dać wody i kiedy, czy lubią słońce czy wręcz przeciwnie.. Okazało się w końcu, że najlepiej rośnie mi zamiokulkas na północnym oknie w najchłodniejszym pomieszczeniu czyli w sypialni oraz na tym samym oknie jedna paproć asplenium. Druga stojąca obok niej wciąż choruje, nie wiem o co jej chodzi:) Mam też kilka dracen. A sukulenty rosną same:)
UsuńWczoraj wnuczka policzyła mi kwiaty w domu, ze wszystkich pomieszczeń, mam ich 42 sztuki, licząc od tych na etapie kilku listków do dorosłych, w tym "las w słoiku":)
Taki diabeł to może wystraszyć, kostium cudny!
OdpowiedzUsuńDo artystycznych śniadań masz dużo cierpliwości, podobne robiłam dla syna.
Pasja sukulentowa bardzo kształcąca, ale masz rację, ceny doniczek zwariowały, tez kupuje w Ikei razem z roślinką.
Malowidło piękne, niczym stara fotografia, podziwiam artystę!
Byle do wiosny!
Dzieciaki uwielbiały, jak diabeł ich straszył, pisk pełen radości niósł się echem. I słyszałam jak się dopominały u rodziców: mogę podejść, żeby mnie diabeł postraszył? :)
UsuńKwiatów w ikei nie kupuję, doniczki tal:) A sukulenty staram się wyhodować sama z "ukradniętego" w kogoś listka albo z maleńkiej sadzonki. Teraz muszę - a raczej chcę - nauczyć się nazw sukulentów na pamięć. I jak o nich czytam, to okazuje się, że to bardzo mądre rośliny:)
Pana Andrejkowa cenię za to, że znalazł niszę w malarstwie, miał na siebie pomysł i zrealizował go. To prawie samouk. Mówi się o nim "polski Banksy", a to wieki zaszczyt. No i wprowadził sztukę "pod strzechy", czyli na wieś, a to też wielka zasługa. Malarz został jednym z ambasadorów Województwa Podkarpackiego na Expo 2022 w Dubaju.
O "Cichym Memoriale" wcześniej nie słyszałam. Niezwykły pomysł, bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńSukulenty zawsze mi się podobały. Te na zdjęciach, piękne, szczególnie te białe, z zielenią gdzieniegdzie. :))
Witaj Skarlet, ja też bardzo liczę na te białe, jedna i drugie, chucham i dmucham, bo bardzo mi się podobają:)
UsuńTakie kaktusopodobne są wytrzymałe (podobno) i nawet jak się nie pamięta o podlewaniu to dają radę. U Ciebie już piękna kolekcja. Jak są ostre to pewnie koty się do nich nie przytulają, nie jedzą i nie niszczą. Jasełka jak za dawnych lat, a mural niesamowity. Pomysł też - upamiętnić rodzinę, przodków w taki nietypowy sposób - bezcenne.
OdpowiedzUsuńAleż koty mają bezwzględny zakaz wchodzenia do salonu od zawsze:) A tam właśnie rośnie moja kolekcja:) Faktycznie, nie są bardzo wymagające (kwiaty, nie koty:), co mnie cieszy, bo słaba ze mnie ogrodniczka.
UsuńJasełka, na których byłam, odbywają się co roku w kilka weekendów poświątecznych, dwa spektakle dziennie, na każdym 200-250 osób. Przyjeżdżają pełne autokary widzów, aby obejrzeć je w plenerze.
A ja dostałam malutkiego sukulenta 1,5 roku temu na imieniny- w wysokiej "szklance" z grubego szkła, zasadzony w żwirku. Myślałam, że najdalej po pół roku mi padnie, czasem mu wlałam kilka kropli wody- raczej rzadko ;) A niedawno zauważyłam, że ten żwirek się jakoś przemieścił. I jakieś "linki" widać przy szkle. A bliższa obserwacja wykazała, że po bokach rosną jeszcze dwa malutkie ;) Chyba czas posadzić roślinkę do normalnej ziemi. Jestem wybitnie antykwiatowa, więc to dla mnie duże zaskoczenie ;)
OdpowiedzUsuń"Dzieci" sukulentowe to sukces:) Dobrze, że wlewałaś po kilka kropel wody, bo one tak właśnie lubią. Wszak pochodzą z terenów jałowych i suchych. Tu jest fajna strona, gdzie pokazano, jak przesadzać sukulenty:
Usuńhttps://zielony-parapet.pl/blog/kaktusy-i-sukulenty-2/instrukcja-przesadzania-kaktusow-i-sukulentow-/
Takie jajka tez robiłam, bardzo są zabawne i ładnie wyglądają, wbijałam jajka do folii żywnościowej, jeszcze wpychałam do środka jakieś dodatki i zawiązawszy jak woreczek wrzucałam do wody. Zabawy dużo a jakie atrakcyjne.
OdpowiedzUsuńAndrejkowa uwielbiam, mam dużo zdjęć jego murali i deskali...fajny pretekst do jeżdżenia po okolicach...
Moja wnuczka nigdy nie jadła gotowanych jajek, bo "niedobre". Teraz jest ich wielbicielką:) Okazuje się, że je się także oczami:)
UsuńJa swoją przygodę z deskalami Andrejkowa zaczęłam od oglądania ich w necie, potem śledziłam na specjalnej mapie nowe projekty, następnie kupiłam album, a teraz mam w planie odnaleźć ich jak najwięcej w terenie, pierwszy krok zrobiony, następny za tydzień:)
Jasełka kocham. A co do sukulentów. Spróbuj je zaadaptować na dworze. Dobrze znoszą zimno. Wiem po Italii. W razie czego okryjesz. Mural cudowny. Ja kocham też murale. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńDla mnie jasełka w takiej formie to pierwsze doświadczenie, przedstawień szkolnych, swoich i dziatwy nie biorę pod uwagę:)
UsuńMasz Lucia rację, sukulenty nie boją się zimna, ale póki są przymrozki, jakoś nie mam odwagi ich przechłodzić:)
Widziałam te drewnale u nas na Podlasiu we wsi Sitawka (w dzieciństwie mieszkałam trzy wioseczki dalej i czasem bywam w rodzinnych stronach). Piękne. Zapraszam na Podlasie
OdpowiedzUsuńWpisane na listę moich letnich podbojów!:) W planie mam wyjazd w tamte okolice, na pewno nie ominę Sitawki. Dziękuję za zaproszenie, Podlasie zawsze mnie urzeka swoim czarem...
UsuńA to w razie czego poproszę (jeśli zechcesz) o wiadomość kiedy i gdzie będziesz. W razie zbiegu dobrych okoliczności zapraszam na spotkanie
Usuń:)) Cudownie, bardzo dziękuję:)
UsuńJa z kolei mam rękę do roślin ale nie do sukulentów, nawet na Twoich zdjęciach widzę kilka okazów, które uśmierciłam. Co się zaś tyczy słońca to odkąd sięgam pamięcią pogoda zawsze dopisuje dużo bardziej kiedy nie mogę się nią cieszyć bo muszę pracować, jak na weekend poczynię spacerowe lub rowerowe plany to pogoda jest taka, że strach wyjść z domu. Podzielam też Twoją miłość do książek, czytam tylko papierowe bo jakoś nie umiem się przekonać do elektroniki. Niedługo miną dwa lata jak dostałam w pracy czytnik a nadal leży w pudełku tak jak go przyniosłam, wyciągnęłam go tylko raz żeby sprawdzić czy działa :). Jakiś czas temu wracałam z pracy i miałam nową książkę, nie mogłam się powstrzymać żeby jej nie powąchać. Naprzeciwko siedział pan z czytnikiem, uśmiechnął się patrząc co robię i powiedział, że zapach papieru i druku to jest właśnie ta wyższość tradycji nad literaturą w nowoczesnej formie. Ale w domu zawsze wącha :)
OdpowiedzUsuńCzytam książki papierowe, ich kupowanie to sama radość. Niemniej czytam też bardzo dużo na tablecie, co bardzo mi odpowiada, gdyż najczęściej czytam wieczorami i nocą. Nie pozbyłabym się jednak za przysłowiowe chiny mojego zbioru książek z papieru, na rzecz plików elektronicznych. Prędzej oddałabym tablet:)
UsuńCzy to były jasełka w Kochanach u pana Koczwary? Byłam parę lat temu ,polecam.
OdpowiedzUsuńTak:) Miejsce jest bardzo urokliwe, wybiorę się także latem
UsuńJa tam nie narzekam na te szarości. ;) Ani w mieście, ani w plenerze. Lubię nawet taką zimę, jest łagodna, nie zaskakuje zbyt często, jest delikatniejsza niż zimy, które pamiętam. Ale śniegu troszkę brakuje, tak samo jak gór. Oj pochodziłabym teraz w rakietach śnieżnych...
OdpowiedzUsuńKaktusy zawsze mi dobrze rosły, kiedyś miałam sporą kolekcję. Sukulenty bardzo różnie, zależy w jakim akurat klimacie mieszkałam. Liznęłam też tematu roślin tropikalnych, owadożerców. Aktualnie próbuję się z Arabicą. :)
Znaczy się, uprawiasz prawdziwą kawę:)??? Podziwiam, podobno jest trudna w uprawie doniczkowej.
UsuńMało zimowe masz tempo...;o)
OdpowiedzUsuńJakby co, to mam śnieg...;o)
eh, poodśnieżałabym..:)! Póki co obejrzałam zdjęcia ze śniegiem z zeszłego roku:)
UsuńAleż piekny ten pejzaż z drzewem! Po prostu doskonały.
OdpowiedzUsuńCo do jajek, to umiemy takie gotować (córka mnie nauczyła) :-)
Też coś mi się stało w hobby - ciągle dołącza coś nowego. Do tej pory pisałam wiersze i powieść, potem przyszły mi do głowy roślinki (nie miałam w domu ani jednej), rękodzieło artystyczne w postaci łapaczy snów i makram, a teraz uczę się malować (tj. narysowałam na razie kredkami samca kaczki krzyżówki). Jak nazbieram pieniędzy, to kupię sobie farby i pędzle :-)
Jesteś niedościgłym ideałem, uzdolnionym wszechstronnie, gratuluję. Nie mam takiej wyobraźni, aby konkurować:) I nie mam takiej wrażliwości, bywam czasem dla ludzi słoniem w sklepie z porcelaną:)
UsuńA przestań, żadne tam talenty... Jestem Salierim wśród Mozartów.
UsuńU nas też taka szaro - bura zima ...I też wiosny wyczekuję.
OdpowiedzUsuńSukulenty rosną Ci pięknie, widocznie są Tobie pisane ;) dzisiaj przesadzałam moje kwiaty i kombinuję, jak je inaczej przeorganizować ;)
A koty mają to do siebie, że stają się mimowolnymi ( a może nie stają się?) bohaterami różnych, niespodziewanych sytuacji i nie dziwię się dzieciom, że tak zareagowały :))
Koty bywają nieobliczalne, ale łatwo im się wybacza, nawet wydatek 110 pln za nowy kabel:) Wyciągnęłam jednak z tej nauki wnioski.
UsuńPotrafią też zaskarbić sobie zainteresowanie każdego. Kiedy dzwoni do mnie 3-letnia wnuczka, pierwszym jej pytaniem jest jak się mają koty ?:)
oooo, sukulenty... Mam jednego od roku i jeszcze żyje, może bym też miała "rączkę"
OdpowiedzUsuńNiektóre piękne są.
Trolla
Jak oglądam w necie zdjęcia sukulentów, to mnie to zachwyca. W Zurichu jest ogromna kolekcja sukulentów, niemal jak muzeum. Uprawia się tam około 6500 gatunków i odmian. Nie mierzę tak wysoko, ale jak widzę w sklepach internetowych wciąż i wciąż nowe odmiany, to kupowałabym i kupowała:)
UsuńWitaj szarością na dworze, tak śniegu brak
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam dużo sukulentów. Teraz nastał czas roślin kwitnących, pnących...
A to z jajkami muszę spróbować.
Książki... Na pewno coś przeczytam.
Pozdrawiam serdecznie i niech Twoja codzienność będzie pomalowana radosnymi kolorami
Kwitnące zielone rośliny piękniej zdobią, ale nie znam się na nich i mnie nie lubią:) Może z sukulentami polubimy się bardziej:)
UsuńTu jest film pokazujący, jak te jajka w woreczku przygotować: https://youtu.be/-AUJoHlt0A0
Dziś wpadłam do Ciebie, aby powiedzieć:
UsuńWłaśnie są moje wirtualne urodziny
Ktoś wpadnie, napisze coś
Ale zanim wielki hałas zrobi świat
Tak zwyczajnie ze mną bądź
Pozdrawiam nadzieją na udane spotkanie
Witaj szumem wiatru za oknem Tatiano
UsuńDziękuję za miłe słowa.
Może i tutaj jestem wrażliwa, ale czy bardziej od Ciebie? Nie należy tego porównywać. Każdy na swoją. Mnie porusza Twoja wrażliwość na świat zwierząt. Ja założyłam z góry, że nie poruszam tutaj spornych, drażliwych tematów. To ma być dla mnie odskocznia od tego co dookoła.
Pozdrawiam ciepło przesyłając uśmiech z Zielonych Stronek
Zawsze mi miło gościć Cię u mnie:) Podobnie staram się nie rozdrapywać ogólnych problemów na blogu i swoje zdanie najczęściej zachowuję dla siebie, choć przyznaję, że z małymi wyjątkami.
UsuńPozdrawiam
U mnie też szaro . Kiedyś miałam całą plantację kaktusów i sukulentów i dla urozmaicenia innych roślin też , ale potem mi przeszło. Zabrakło czasu na takie zabawy . Piękne zdjęcia drzew bez liści. Uwielbiam ten motyw.
OdpowiedzUsuńA ja liczę właśnie na to, że sukulenty nie zabiorą mi czasu:) Nie trzeba ich przesadzać, bo duże nie rosną. Nie trzeba myć. Nie trzeba za często podlewać... zobaczymy, ile wytrwam w tym hobby:)
UsuńI Ty mówisz, że nie masz ręki do kwiatów? Chyba, że masz na myśli kwitnące rosliny domowe. Bo te sukulenty są świetne! :) "Kwiaty", jak najbardziej. I podziwiam twoją aktywność. Mnie się nie chce z domu wyjść w taką "zgniłą" pogodę, która trwa już jakiś czas. Stale powtarzam, że te zimowe miesiące najchętniej bym przespała. Ale nie da się ;)
OdpowiedzUsuńA bezlistne drzewa są ostatnio moją fascynacją. próbuję po pokroju i korze odgadnąć, co to za gatunek. Ale czasem nie jest to proste zadanie. A u Ciebie, czy to dąb na zdjęciu? Piękne stare drzewo:)
Nie za bardzo mi rosną w domu rośliny, jakieś wyjątki się owszem trafiają, ale bez szału. Zdaje mi się, że dla sukulentów mam dobre warunki w salonie, więc zaryzykowałam.
UsuńŁączę się w bólu, ja też z tych co by zimą z gawry nie wyłaziły, ale wygania mnie poczucie straty czasu.
A co do drzew, to na pierwszym zdjęciu kasztanowiec, na drugim dąb.
Hejka :)
OdpowiedzUsuńJakbym coś nie tak napisała to sorry, piszę nie ze swojej klawiatury.
Jesteś nową blogierką czy to nowy twój blog? Cieszę się, że znalazłaś mój. Chętnie będę do Ciebie zaglądać. Gorąco polecam do kolekcji sukulenntów grudnika (zygokaktus) i jeszcze jest odmiana kwitnąca wiosną. Nie pamiętam nazwy.
Znamy się dobrze, to ja Zielona:) A dlaczego tutaj, napisałam w pierwszym wpisie w tym blogu:)
UsuńCześć. Fantastyczne malowidło naścienne, też bym pojechała zobaczyć :) Kocham sztukę, architekturę i wszystko, co ma wartość historyczną albo sentymentalną.
OdpowiedzUsuńSukulenty piękne i fajną pasją chyba już się okazały. Dziś byłam na giełdzie minerałów, a obok była wystawa kwiatów, roślin, wśród których było mnóstwo sukulentów właśnie. Mnóstwo gatunków można nabyć. dziękuję za trop, będę zaglądać :)
Witaj Polu:) W naszym mieście pod koniec marca będzie wystawa sukulentów połączona z ich sprzedażą, już ostrzę pazurki i odkładam kaskę:)
Usuń