piątek, 14 stycznia 2022

Bobrze sprawki

Pracowałam cały tydzień po południu, więc przeważnie przed godziną 24 nie kładłam się do łóżka. Jednak wczoraj nie mogłam zasnąć aż do 2, więc czytałam. I nie wiem, czy to przez tę książkę nadal nie mogłam spać (przejmujący "Głód" Martina Caparrosa - polecam bardzo) czy przez ten wiatr, ale zastała mnie godzina 4, a ja nadal nie spałam. Nie było co się męczyć - wstałam, wyciągnęłam pudło z ubraniami (przy sprzątaniu szafy stwierdziłam kiedyś, że niektóre ciuchy są fajne, ale chwilowo nie będę chodzić:), zrobiłam przegląd i odłożyłam kilka do sprzedaży na vinted. Nie chodzi o to, żeby zarobić, ale szkoda wyrzucić taką np. wizytową kieckę, co w niej byłam trzy razy,  a od pewnego czasu leży, bo za wąska w biodrach. Raczej już do niej nie schudnę:) Koło 6.00 znów sięgnęłam po książkę i tak zastała mnie pora karmienia mojego stadka i wyprowadzania psa na spacer. Nadal wieje. Przy takim porywistym wietrze z niepokojem spoglądam na ogromne świerki koło do mu, mam takie schizy, że któryś się złamie i walnie w dach:) Są stare, ale bardzo zdrowe, więc mimo ogromnej ich wysokości raczej mi to nie grozi, ale myśl niepokojąca kołacze się po głowie. Wiatr połamał gałęzie na drodze dojazdowej, ale żadnych większych szkód w najbliższej okolicy nie ma. Dzień szary i ponury, jak cały tydzień zresztą. Po pierwszym nieudanym tygodniu stycznia (trzy pogrzeby - 34-koleżanka zmarła na raka, a 37-letni mąż innej koleżanki po szczepionce na zapalenie mięśnia sercowego, zmarła też 40-letnia córka zaprzyjaźnionej sąsiadki. Wszyscy zostawili małe dzieci) potrzebowałam się otrząsnąć ze smutku i zmartwienia, szczególnie, że jednego dnia opanował mnie z powodu tych śmierci taki żal, tak mnie coś gniotło w piersi, że zastanawiałam się, czy nie spakować się na wszelki wypadek, jakby mnie co dopadło i musiałabym wzywać pogotowie:) Jednak ogarnęłam się, popukałam głupia w głowę, przeszłam się z psem po nocnym parku i od razu mi przeszło:) To stres dał o sobie znać. W drugim tygodniu ruszyłam się trochę z domu. Nie za daleko, bo nie lubię takiej szarej pogody i zimna. Z utęsknieniem czekam na słońce i wiosnę, jeszcze "tylko" dwa miesiące:)

Jak widać, niektórym mróz nie przeszkadza, nawet przy kąpieli w jeziorze:) brrr...!



Ja sobie tylko pochodziłam po zamarzniętej tafli, w grubej kurtce, czapce, szaliku i rękawiczkach:) Dla mnie to była wystarczająca atrakcja:)


Przeszliśmy szlakiem przez park narodowy, mijając po drodze wieże widokowe i bagna. Niestety, brak śniegu i słońca, które uprzyjemniłyby taką wędrówkę.




Zatrzymaliśmy się w miasteczku na obiad i przy okazji obejrzeliśmy utrwalone ruiny starego zamku. Przyjemnie było wrócić do domu już po ciemku i rozgrzać się imbirową herbatą z cynamonowym ciastem.

A niżej to już moje okolice, miejsca dostępne tylko zimą, gdy zamarznie ziemia, teren jest bagnisty i od wiosny do jesieni niedostępny.  Interesowały mnie miejsca, gdzie żyją  bobry. Niestety, nie udało się żadnego zobaczyć, a jedynie ślady ich działalności.












Bóbr to jednocześnie drwal, inspektor, architekt, kamieniarz i hydrotechnik. Poprzez budowanie tam, żeremi i kanałów bobry tworzą coś w rodzaju samoutrzymujących się „gospodarstw”, w których przyrost masy roślin w stanowisku równoważy masę usuwaną przez bobry. Pierwszym etapem w półrocznym grafiku prac bobrów na płytkich ciekach, o niewielkim spadku terenu i mało stromych brzegach, jest budowa lub odbudowa tamy. Dzięki takim budowlom wodnym zostaje spiętrzona woda, która pozwala na ukrycie podwodnych wejść do nor lub żeremi, swobodne pływanie, magazynowanie pokarmu na zimę, a w przypadku żerowania bobrów na lądzie i pojawienia się niebezpieczeństwa skraca drogę ucieczki. 







W 2019 roku latem widziałam niedaleko mojego domu dwa bobry bawiące się wieczorem w rzece, teraz zastanowiłam się, co one robią zimą i poszukałam w internecie informacji. Znalazłam przy okazji wiele ciekawostek, którymi się podzielę:)

Bobry są zwierzętami roślinożernymi. Jedzą głównie łyko drzew i krzewów liściastych i rośliny zielone. Na zimę gromadzą zapasy. Dawniej sądzono, że polują one na ryby, co jest nieprawdą. Karma zmagazynowana przez bobry tuż przed zimą trafia do spiżarni w postaci tratw zatapianych w wodzie tuż obok nory lub domku. Aby uniknąć wielkiej straty taka tratwa zostaje bardzo mocno przytwierdzona do brzegu i dna. Jeśli bobry żyją przy rwącej rzece, kopią nory, które stają się ich magazynem na zimę. Magazyny takie zajmują kilka metrów kwadratowych, a w górach, gdzie zimy są mroźne, osiągają wielkość nawet 25 m kw. Rekordowy magazyn bobrów miał aż siedemdziesiąt metrów kwadratowych. Jeśli w naturalnych warunkach bóbr nie ma możliwości, by wykopać norkę dla siebie i swojej rodziny, wtedy buduje żeremia, czyli domki z gałęzi, mułu i kłączy. Niemal codziennie bobry wprowadzają poprawki w konstrukcji i dopracowują szczegóły, a przed zimą wzmacniają konstrukcję, by przetrwać bez uszczerbku chłodny okres.

Bobry nie zapadają  w sen zimowy. Na styczeń i luty przypada u bobrów okres godowy. Dorosłe osobniki kopulują w wodzie. Stosunek trwa od 30 sekund do 3 minut. Ciąża trwa średnio 106 dni. Samica wydaje na świat młode zazwyczaj w maju lub czerwcu. W jednym miocie rodzi się zwykle 1-5 młodych.  Bobry są monogamistami i szanują wybranego partnera przez całe życie. 
Młodymi bobrami opiekują się oboje rodzice oraz starsze rodzeństwo. Dorosłe bobry po przyjściu na świat potomstwa stają się agresywne i odstraszają intruzów ostrzegawczymi sykami lub warczeniem i kłapaniem zębów, a w ostateczności przenoszą młode w bezpieczne miejsce. Nowo narodzone bobrzęta? boberki? mają zamknięte oczy, ciało ich pokryte jest gęstym futrem, a ich waga wynosi około 0,5 kg. W pierwszym miesiącu życia młode rosną bardzo szybko, żywią się wyłącznie mlekiem matki, które jest bogate w składnik odżywcze, ponieważ zawiera 15 procent tłuszczu i ponad 8 procent białka.

Szczególna aktywność bobrów przypada na czas między godziną 22 a 23. Bóbr wycisza się wraz z nadejściem poranka. Dzień spędza w swojej norze, gdzie śpi i wypoczywa. Z tego powodu nie miałam szansy zobaczyć bobra, w w nocy na bagnisko jednak nie zdecyduję się wybrać:) Czasem tam chodzą łosie, mógłby mnie jaki uszkodzić:) Widziałam ich zamarznięte w błotku ślady. 

Ciało bobra pokryte jest błyszczącym, miękkim i gęstym futrem. Wyróżnić można w nim krótkie włosy puchowe o długości ok. 2 cm i grubości 0,01 mm, oraz sztywne włosy okrywowe o długości do 7 cm, decydujące o barwie futra. Futro jest dość gęste – na jeden centymetr kwadratowy skóry przypada od  12 000 do 23 000 włosów. O właściwościach futra nie decyduje jednak tylko liczba włosów, ale również ich forma i ułożenie. Przy nurkowaniu zamykają one powietrze we włosach puchowych. Stanowi to doskonałą izolację oraz ma znaczenie hydrostatyczne, zwiększając siłę wyporu. Zmniejsza to znacznie wysiłek zwierzęcia przy pływaniu. Po wynurzeniu się z wody wystarczy, że bóbr otrząśnie się i puszystość futra jest szybko przywracana. 

Bobry bardzo dbają o swoje futro. Po wyjściu z wody wracają do swojej nory, gdzie długo i cierpliwie pozbywają się wody, masując kolejne partie ciała. Następnie dokładnie je natłuszczają wydzieliną z gruczołów okołoodbytniczych zwaną kastoreum lub piżmem. Tą wydzieliną po połączeniu z moczem znaczą też teren. W przemyśle, dzięki silnemu zapachowi piżma, używa się go do wzmocnienia zapachów mydeł i pudru. Setki lat temu wierzono, że ma właściwości lecznicze, ale żadne badania tego nie potwierdziły.

Natura wyposażyła małe oczy bobra w trzecią, przezroczystą powiekę. Pełni ona funkcje ochronne w trakcie nurkowania  W uszach i nosie posiadają specjalne zastawki, które chronią je przed zachłyśnięciem. Tak jak koty, bobry posiadają wibrysy, czyli włoski czuciowe. Dzięki nim mogą poruszać się nawet w bardzo brudnej wodzie, nie widząc niczego. Potrafią wytrzymać nawet kwadrans pod wodą i, podobnie jak w przypadku pingwinów, ich ogon służy za ster.

Bobry mają żółte lub czerwone zęby, co wcale nie świadczy o ich złej kondycji. Kolor ten sygnalizuje wysoką zawartość żelaza w szkliwie. W rodzinie gryzoni bobry mają największy mózg w stosunku do masy całego ciała, dlatego potrafią działać bardzo logicznie i systematycznie dostosowywać środowisko do własnych potrzeb. Na wolności żyją około 19 lat. W niewoli dożywają nawet 50 lat.

Bóbr jest gatunkiem chronionym, w Polsce podlega ochronie częściowej, przewidującej możliwość zmniejszenia liczebności populacji oraz pozyskiwania osobników.

W XVII wieku kościół katolicki wydał zezwolenie na spożywanie mięsa bobra w czasie Wielkiego Postu. Sądzono wówczas, że jest to zwierzę wodne i winno być traktowane jako pokrewne rybom.

W Bieszczadach zdarzało się, że bobry podbierały robotnikom leśnym wałki wierzby ułożone w stosy, a na Pojezierzu Brodnickim potrafiły zebrać plon buraka cukrowego z 25 arów powierzchni i zmagazynować to wszystko w norach:)


foto: Eryk, Rzuć i jedź


31 komentarzy:

  1. Bobry to bardzo ciekawe zwierzęta, ale wielu rzeczy o nich nie wiedziałam, więc chętnie poszerzyłam swoje wiadomości. Notka bardzo ciekawa!
    U nas też pogoda byle jaka... ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dowiedziałam się dopiero, że one ożywiają się późnym wieczorem, to tłumaczy tę sytuację, kiedy widziałam je baraszkujące, było lato i późny wieczór.
      Dziś w piekarni słyszałam jak dwie panie bardzo narzekały na zmienność pogody. Jedna powiedziała, że w związku z tym codziennie bierze pięć różnych leków regulujących ciśnienie i pracę serca. Przeraziło mnie to. Ale faktem jest, że pogoda wariuje. W piątek u nas tak wiało, że bałam się, czy dachu nie zerwie; w niedzielę było pięknie, słonecznie, bezwietrznie i ciepło; w poniedziałek lało śniegiem i deszczem, wiało potwornie i była burza z piorunami, a dziś spokojnie i słonecznie i mróz:) kto by za tą naturą nadążył:)

      Usuń
  2. Dużo wspólnych punktów znalazłam w Twoim poście. Świerk piękny, młody wyrośnięty, ale za duzo i za często podlewany przewrócił się , jednak nie trafiając na szczęście ani w dom, ani szklarenkę. Było to w poprzednim miejscu zamieszkania. Teraz mały świerk rośnie w najdalszym kątku działki. Jeśli chodzi o fobię, że niespodziewanie mogę ekspediować się do szpitala, to na wszelki wypadek mam zapakowaną walizeczkę. Jeśli chodzi o ciuchy, to też mi szkoda tych wyszukanych kiedyś, których juz nie założę, ale tu nie jestem taka zdecydowana, aby z nimi zrobić porządek. W razie czego, sa chętni do przygarnięcia ich z wielką radością.
    Obrazy oraz ciekawostki o bobrach bardzo interesujace. Nigdy nie wiedziałam, czy bobry kochać czy nie. Wiem... taka ich naturą, ze musza podgryzać...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie mam tej fobii przed szpitalem, ale może faktycznie trzeba sobie taką walizeczkę przygotować?:) Muszę pomyśleć nad zawartością:)

      Usuń
  3. Bobrze ciekawostki przeczytałam z zainteresowaniem. Nie widziałam bobra w naturze a mam do nich sympatię.
    Czekam na wiosnę niecierpliwie
    Z racji ciepła. I pewnie nie tylko ja. Walizeczka szpitalna, to jest też pomysł V.ma taką w domu. Zawsze miał. Może dlatego nie jest mu potrzebna. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucia, to w takim razie jest nas dwie, które z utęsknieniem czekają wiosny:) Tęsknię za ciepłem, słońcem i zielenią.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Dzisiaj dopiero doczytałam resztę postów...Trochę mną zatrzęsło...;o)

    Kiedyś postanowiłam sobie, że zobaczę w naturalnym środowisku bobry i świstaki...Mimo błądzenia po górach od dzieciństwa świstaki zobaczyłam dopiero w Alpach...Kilometry szlaków wodnych przepłyniętych kajakiem jeszcze sukcesu nie przyniosły...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świstaka nie widziałam, ale kozicę owszem, z bardzo bliska. Myślę, że na bobry trzeba by zaczaić się wieczorem

      Usuń
  5. A ja bym spała i spała.
    A bobrze opowieści ciekawe. Chętnie wybrałabym sie teraz na taki spacer.
    Niech los wyczaruje Ci same kolorowe dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też z tych, co muszą się wyspać. 8 godzin minimum. A ponieważ długo wysiaduje, to wstaje o 9:)
      A na spacer warto się wybrać, najgorszy jest ten moment, kiedy trzeba opuścić ciepły dom i wyjść na ziąb:)

      Usuń
  6. Przecudne fotki ! Wciąż nie mogę wyjść z podziwu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tam, bez przesady. Klikane skromnym maleńkim aparacikiem, bez żadnego retuszu. Marzę o fajnym drogim aparacie, ale ponieważ jestem słabo techniczna, to obawiam się, że wykorzystywała bym 10% możliwości, więc szkoda kasy;)
      Ale dziękuję bardzo:)

      Usuń
  7. Znam te bobrowe "porządki". Byłam niebotycznie zdumiona (i zachwycona), że spotkałam takie poobgryzane drzewa i zupełnie "ścięte" krzaki młodych wierzb nad rowem melioracyjnym, 50 metrów od mojego domu! Ale tylko owej jednej wiosny widziałam na polu przy rowku ślady bobrów. Jak one dotarły tak daleko od większych zbiorników wodnych? A żywe bobry widziałam w willowej dzielnicy Gorzowa Wlkp., gdy przechodziły dość niezgrabnie wieczorem przez szosę, kierując się w stronę Warty i rozległych trzcinowisk. Bobry są niezwykłe. Ciekawie było sobie przypomnieć kilka wiadomości o nich i dowiedzieć się kilku nowych :) Piękne chaszcze masz w swojej okolicy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te chaszcze, choć nie tak daleko wsi, są całkiem dzikie. Dostęp tylko jak bagienko zamarznie. Nikt tam nie chodzi, więc przyroda żyje swoim życiem. Przy jednej ze rzeczek wyraźnie widać, w którym miejscu bobry do niego wchodzą, są wydeptane ścieżki. Nie narzekam na okolice, bo są i lady, i rzeczki, i inne zbiorniki, łąk dużo i jest gdzie poszwędać się.

      Usuń
  8. Zaczynam ferie, wiec zamierzam robić porządki w szafach i lodówce, ciekawe, ze zawsze znajdzie się cos do wyrzucenia!
    Śmierć nas otacza wszędzie, bez względu na wiek i środowisko.
    Zimowe wyprawy są równie ciekawe, a może nawet ciekawsze, byle dobrze się ubrać, czasami rozgrzać....
    Bobrze sprawki obserwowaliśmy kiedyś w parku w Gołuchowie, bardzo pracowite zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie bardziej lubię wyjść w teren latem, zimy nie lubię, ale jakoś z trzeba ją przeżyć i nie chce się utuczyć na kanapie:))

      Usuń
  9. Ja też nie mogłam spać, ale to przez księżyc. W okolicach pełni (jak i w samą pełnię), kiedy białe światło wpada do sypialni i nie ma się jak przed nim schować, budzę się około 1 albo 2 w nocy i leżę z oczami jak pięciozłotówki.

    Zwykle zbieram nieużywane ubrania w jeden worek i oddaję na PCK. Ale kreację rzeczywiście lepiej sprzedać. Na co komu biedniejszym rodzinom kreacja, jak raczej na bale nie chodzą. A może źle myślę?

    Mróz i szarość dnia doskonale mi służy. Bardzo lubię uprawiać sporty na świeżym powietrzu. Jeżdżę rowerem, biegam, korzystam z siłowni plenerowej. To daje niesamowitego kopa energetycznego dla ciała i ducha, a poza tym wzmacnia organizm lepiej niż rutinoscorbin. W ogóle się nie przeziębiasz. Wiosną i latem to już tak nie działa hartująco, więc przenoszę się ze sportem na ćwiczenia stacjonarne w domu. Poza tym za gorąco jest w słońcu by ćwiczyć. Wiosna to także najgorszy czas do chodzenia po górach, więc w tym czasie zawieszam sportową działalność plenerową.

    A cóż to zaruiny?

    Odwiedziłam bardzo podobne miejsce jak te zamarznięte mokradła i rzeka. Także pełno śladów po bobrach. To były okolice Góry Kamieńsk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie teraz księżyc nie działa, choć w dzieciństwie lunatykowalam przy pełni.
      Też wrzucam ubrania do pojemników PCK, ale mam parę ciuchów, za które niemało zapłaciłam i szkoda mi je tam wrzucać. Mówi się, że niektóre pojemniki w całości idą na przemiał, szkoda skazać na taki los sukienki projektantki Beaty Cupriak.
      Moje aktywności to raczej nie jest uprawianie sportu, to wielokilometrowe marsze lub jazda rowerem. I zdecydowanie wolę to o kazdej porze roku, byle nie zimą. Ruszam się jednak trochę i teraz, żeby nie zardzewiec. Na szczęście żadne przeziębienia mnie nie atakują.
      A te ruiny to zamek w Łęcznej, po drodze z PPN.

      Usuń
  10. Z bobrami a właściwie to z ich działalnością spotkałam się kiedyś nad Jeziorem Hańcza. Niesamowicie tam narozrabiały. A potem nad Narwią w Pułtusku zrobiły spustoszenie...
    Pracowite są niesamowicie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie woda, tam i bobry. Mówi się, że potrafią spiętrzyć wodę tak bardzo, że zaleją łąki, ale z drugiej strony trudno mieć do nich pretensje, że zachowując się normalniej, jak bobry:)

      Usuń
  11. U nas bobrów jak na lekarstwo, nikt nie rozrabia.. A mając psa, dojdziesz w takie miejsca, gdzie bez psa nawet by Ci do głowy nie przyszło, tam iść 😁

    OdpowiedzUsuń
  12. Mądre to bobrze (bobrowe?) plemię. I monogamistami potrafią być, i dbają o rodzinę, i zapasy na zimę robią, i pracowite takie, że aż się wierzyć nie chce. Jednak Matka Natura zmyślna jest i my, dwunożne ludzie, do pięt jej nie dorastamy (gdzie ona te pięty może mieć 😁)
    Przykre takie odchodzenie znajomych, nic dziwnego, że chandra dopada. Jeśli się wierzy w przeznaczenie, to sobie można powiedzieć, że tak miało być... tylko co z tego? Ważne, że masz swoje stadko i widok kotusiów poprawia nastrój. Nie mamy wpływu na pewne rzeczy. Wytarmoś, wyprzytulaj swoje cudne futrzaki, one zawsze pomagają odgonić złe myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że na losy ludzi i świata nie mamy wpływu, na swoje życie jakiś tam mamy, lecz także nie do końca. Jednak nie myślę o życiu w kategoriach przeznaczenia. Fatalizm jest mi obcy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. czyli obecność bobrów w miejskiej substancji jest rezultatem czystości wód plus mnogości zarybienia okolicznego świata wodnego. a im więcej świata, tym więcej istnień? cudownie. widziałem w samym centrum, wcale nie małego Miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jest wiele przyczyn tego, że bobry zamieszkały w miastach, nawet tych największych. Moim zdaniem to dobrze, bo dzięki temu jakaś część narodu zbliżyła się do natury;)

      Usuń
  14. Te zdjęcia wyglądają, jakby były zrobione u mnie! Sama takich mam masę i jeszcze poluję z aparatem na bobry lub bobrzęta. Te sympatyczne zwierzątka chodzą nocami nawet po ulicach. Mój brat osobiście widział jegomościa siedzącego na chodniku o północy. Wszystkie samochody zatrzymywały się, żeby fotki pstrykać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzątka upolować mi się nie udało, wolałabym jednak zobaczyć je na łące niż na ulicy:)
      W całej Polsce udałoby się znaleźć podobne miejsca.

      Usuń
    2. A bobry-alkoholicy?
      W Internecie jest filmik, na którym bóbr przechodzi przez moją ulicę i kieruje sie jakby do Żabki. Ponieważ była 23.00, to typuję, że po alkohol szedł.
      https://www.facebook.com/watch/?v=2990207817969772
      Na drugim filmiku bobrze wędrówki - również po mojej ulicy :)
      https://www.youtube.com/watch?v=nE7JM_GzclM

      Usuń
  15. Hah, to o burakach cukrowych bardzo mnie rozbawiło. Sympatyczne zwierzaki,mimo, że swoim budownictwem potrafia wyrzadzic szkody.

    Dawno nie miałam okazji chodzic po zamarznietej rzece, nie ma tak grubej warstwy, alw kiedys byla tak mroźna zima, że mozna było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe zamarznięte było jezioro i bagienka, rzeka się poddała się niskiej temperaturze. Morsowie siekierą kopali przerębel, aby się wykąpać:)

      Usuń