poniedziałek, 11 marca 2024

Zieeeew ....!

Zdjęłam czapkę, odłożyłam do zimowej szafy grubą  kurtkę, wysokie kozaki zapakowane w pudełka zapadły w letni sen. To mi się podoba:)




Mimo to, mam dziś jakiś gorszy dzień. Najchętniej weszłabym do łóżka i zasnęła. Trochę to efekt niewyspania, bo byłam wczoraj w gościach i wróciłam późno, potem jeszcze psa wyprowadzałam, więc zasnęłam grubo po 2 w nocy. Często tak się kładę, ale z innego powodu - czytam po nocach:) Dziś jednak czuję się zmęczona i jakaś bezsilna, co rzadko mi się zdarza. Sobotę spędziłam częściowo z moimi dziewczynami na zakupach, co kosztowało mnie trochę nerwów, bo nie lubię latać po sklepach, a poza tym one wciąż grymasiły, nie mogły się zdecydować, mierzyły, odkładały i tak w kółko. Nie dla mnie takie rozrywki:) Sobotnie popołudnie znów pracowałam w ogrodzie, a w niedzielę pracowałam i potem pojechałam się gościć. Czuję, że potrzebuję wolnego. Wolnego od wszystkiego, od pracy zawodowej i kontaktów z ludźmi. Jakoś ludzie mnie męczą:) Zdecydowanie wolę o nich czytać w książkach, niż się z nimi spotykać, choć raz na jakiś czas czemu nie ? Byłam z bratową na koncercie i jestem zadowolona. Soliści śpiewali acapella utwory muzyki poważnej, nawet bym powiedziała bardzo poważnej. Tylko kilka utworów było z podkładem muzycznym. Od razu kupiłyśmy bilety na kolejny koncert, tym razem muzyki organowej. Natomiast występ Renaty Przemyk odwołano, podobno artystka chora i nie wiadomo, kiedy następny termin. W planie mamy maraton teatralny jeszcze w tym miesiącu. Zapisałam się też na wiosenny rajd pieszy po Puszczy Kampinoskiej. Z braku czasu robię tylko jednodniowe wypady, na przykład TUTAJ  albo nad Wieprz, który rozlał się szeroko. 



Rudy kot chwilowo gdzieś się zawieruszył. Poszły wszystkie  rano na spacerek, dwa buraski wróciły po godzinie, bo zimno, wieje i mży, a rudego wcięło. Trzeba się ubrać, wziąć psa i przejść po wsi, pokiciać trochę to może mnie usłyszy i wróci:) Bo jak zacznę pracę, to już się od komputera nie ruszę do nocy.

A tak mi się nie chce pracować...!

A, i kaktusy też zakwitły.



10 komentarzy:

  1. Podobnie jak Ty pochowałam zimowe ubrania do szaf, nie dam się znowu zimowym podrygom, trzeba się hartować, a dziś wyjątkowo paskudny u nas dzień.
    Po nocach nigdy nie czytałam, wole wstać wcześnie rano, jestem raczej skowronkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś byłam typem skowronka, ale później jakoś mi się to zmieniło. Teraz, gdy muszę rano wstać, to jestem strasznie wściekła.;) Co prawda doceniam to, że dzień jest wtedy jakby dłuższy,, ale kiedy koło 22:00 po takim dłuższym dniu morzy mnie sen, to mi szkoda tych wieczornych godzin, że je tracę na spanie:)

      Usuń
  2. Ja jeszcze nie zdążyłam zmienić garderoby, choć od paru dni myślę już o lżejszych butach. Pociesz się, że ja mam tak samo z tym "nie chce mi się " i potrzebą wolnego. Przychodzi taki czas i tyle. Ładnie tam u Ciebie i jak to zrobiłaś , że zakwitł Ci kaktus. Miałam kiedyś całą plantację jakieś 37 sztuk i ani jeden nigdy nie kwitł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem sową , ale staram się iść spać jednak przed drugą ( i tak jest zwykle po pierwszej). Tak dobrze mi się wtedy czyta.
    Żeby tylko nie było nocnych silnych przymrozków. U mnie lada dzień zakwitnie morela. Przymrozki, to brak owoców, a tak lubię nasze morele...U nas kwitnie dereń (jadalny) i forsycje, i fiołki. Krokusy już przekwitają, a hiacynty już idą w kłos. Co za wiosna (jeszcze) zimą. Aż nie dowierzam, że to już ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dzisiaj poczytałam po południu w łóżku, bo nieco przeziębiona jestem. Jutro jeszcze raz do lekarza. Dlatego też niszę jeszcze konkretną długą kurtkę, szal i czapkę. Za tydzień jedziemy do Frankonii, i tej raczej wiosenną garderoba nie poszaleję.
    Dzisiaj widziałam już anemony...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiosna jest, widziałam krokusiki, nawet jeden mi zakwitł w ogródku :) Gorsza forma pewnie z wiosennego przesilenia wynika. Mnie ogólnie chce się spać i najchętniej przespałabym jakiś cały dzień, niestety wyspać się nie mogę bo teściowa małpiego rozumu dostaje do spółki ze swoim Alzheimerem i trzeba czuwać mając oczy wokół głowy nieustannie. Pilnujemy oboje, ale to wykańczające psychicznie jest.
    Mam nadzieję, że kotuś wrócił do domu. Franek głównie teraz u nas mieszka, wskakuje na kolana MS i mruczy. U siebie w domu tylko wstawia głowę, jak widzi małego (3 latka) to ucieka i przychodzi do nas. Tym sposobem mam kota i dziwnym trafem MS chyba się na niego uodpornił, bo nie kicha choć zapomniałam Allertec kupić i od kilku dni mu nie daję :)
    Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie mogę tego zrobić, bo nadal jest od 3 do 5 stopni.
    Ale efekt niewyspania ciągnie się za mną od cholery czasu i nie mam na to wpływu niestety.
    Piękne plenery pokazujesz, takie lubię. Dzikie totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też już schowałam grube kurtki i zimowe buty, tylko jeszcze swetrów schować nie mam odwagi, przydają się pod lżejszym płaszczem. Dzisiaj byłam na rowerze nad jeziorem, z książką i herbatą, i widziałam zalążki magnolii zatem pogodowo zmierzamy w najpiękniejszą możliwą stronę i nic już tego nie zmieni. Też często czytam po nocach, nie przeszkadza mi nawet fakt, że rano muszę wstać. Poza tym rano też wstaję na tyle wcześniej żeby sobie poczytać do kawki 🙂.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj prawie wiosennie
    Tak, wiosna jeszcze się nie zdecydowała aby ruszyć przez świat pełnym krokiem. Zima nie powiedziała jeszcze ostatniego s słowa
    U mnie nie wpadasz do spamu. Po prostu blogspot wymusił na mnie zatwierdzanie komentarzy. Kiedyś tak nie było. Na początku mnie to zdenerwowało, ale teraz już mi przeszło. Cóż wróciła cenzura...
    Myśl o sobie dobrze nie tylko wiosną
    Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze niczego nie schowałam na "letnie czasy"...;o) Ale wiosenne przebłyski przyjmuję z "dobrodziejstwem inwentarza" i cieszę się jak głupek...;o)
    Zakupów współczuję...Błądzenie po sklepach i przymierzanie to nie moja bajka...;o)

    OdpowiedzUsuń