Tydzień lało, a może nawet dłużej. Jedyny dzień bez deszczu to ubiegła niedziela, która wykorzystałam na 1-dniowy wypad.
Zapraszam TUTAJ
Przy domu pysznią się rzepaki, bzy i tawuły.
Skończyły się beztroskie spacery po lesie. Po pierwsze straszne komary, kleszcze i jakieś muszki. Po drugie w naszym województwie zlokalizowano trzy ogniska wścieklizny, w tym jedno w okolicy. Pies na smyczy, a koty od tygodnia w domu. Wariacji można dostać z nimi, bo jak jeszcze był deszcz, to jakoś dało się wytrzymać, nie pchały się na dwór i przesypiały całe dnie, ale dziś kiedy słonecznie, nie odklejają nosów od szyby kuchennego okna, które zazwyczaj jest wiecznie otwarte od świtu do nocy i można łazić wte i we wte. Patrzą żałośnie i proszą raz cichym, raz przeraźliwym miauczeniem:)
Dziś przyszedł pan spóźniony o tydzień położyć listwy podłogowe, powiesić żyrandol i karnisz. Wreszcie będę mogła skończyć odnawianie sypialni. Czeka mnie jeszcze koszenie trawy i praca na działce, bo chwast rośnie jak szalony, szybciej niż rośliny uprawne. To będzie pracowity dzień...
Ostatni wypad do lasu na mokradła w ubiegłym tygodniu. Tabuny komarów, czegoś takiego dawno nie widziałam, nawet sobie filmik nagrałam. O_o
OdpowiedzUsuńNo to wiesz, o czym piszę..:)
UsuńJa już doświadczyłam kleszcza w tym sezonie i to... we własnym ogrodzie... Echhh...
OdpowiedzUsuńJednego? Zdjęłam z siebie w tym sezonie pewnie z 10. Na szczęście mnie nie pogryzły. Chyba;)
UsuńPrzepiękny ten widok na pole pełne żółtego rzepaku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam co roku, niedługo koniec rzepakowej żółci, przekwitają i deszcze poobijały kwiatostany.
Usuńpiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi, że się podobają:)
UsuńDobrze się z Tobą spaceruje! :-))) I wiele można się dowiedzieć, nie tylko z historii.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to chętnie bym spacerowała całymi dniami;) czasem się zastanawiam czy nie powinnam przestać pracować zawodowo, żeby mieć więcej czasu na łazikowanie, ale względy finansowe przemawiają za kontynuowaniem pracy. Cieszę się że dzięki temu mogę pomóc jednej córce w spłacie kredytu na mieszkanie, a drugiej dołożyć się do budowy domu. I ta radość, że mogę im pomóc jest większa niż chęć rzucenia pracy;)
UsuńJa wróciłam po 10 dniach do domu i zdziwiłam się, jak zieleń wybuchła nagle w każdym zakątku miasta!
OdpowiedzUsuńBardzo wybuchła, szczególnie na moim ugorku zwanym trawnikiem, kosiłam wczoraj prawie półtorej godziny:)
UsuńPiękną wycieczkę miałam razem z Tobą! Dziękuję
OdpowiedzUsuńA to jeszcze nie koniec, wybiorę się w te okolice w czerwcu pociągiem i rowerem, bo ominęłam sporo ciekawych miejsc. Cieszę się, że się podobało:)
UsuńPrzepiękne są pola rzepakowe...
OdpowiedzUsuńA w "moim przydziałkowym" lesie komarów jeszcze na szczęście nie ma...
Widocznie twój las jest suchy. A w mojej okolicy przy lesie mamy rzekę a nawet dwie, obie małe, i inne zbiorniki wodne, trochę bagienek i komarów jest mnóstwo
UsuńSpóźniłam się w tym roku na rzepak i jak wczoraj pojechałam na rowerze w plenery to już nie robił takiego wrażenia, sporo zieleni widać między żółtymi kwiatuszkami. Za to Twoje rzepakowe zdjęcia cudne, trochę mi rekompensują fakt, że w tym roku się z rzepakiem rozminęłam 🙂
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze żółto na polach, choć deszcz też nieco przetrzepał delikatne żółte płatki. I jeszcze się niesie dusząca woń rzepakowego kwiecia. Kocham ten czas:)
UsuńCudne widoki, szczególnie czarna sunia w zieleni, a w tle żółty rzepak. Bez taki jak u mnie, tylko mój już brązowieje, strasznie szybko wiosna biegnie przed siebie...
OdpowiedzUsuńKończy się czas bzów, ale nadchodzi pora jaśminu:) U mnie w ogrodzie kwitnie oszałamiająco późna tawuła oraz kalina o kulistych kwiatach, godne następczynie bzu:)
UsuńPięknie u Ciebie , a mój bez już przekwita.
OdpowiedzUsuńPrzyroda potrafi być piękna wszędzie, ale rzeczywiście ukształtowanie terenu też wpływa na tę urodę:)
UsuńOdwiedziłam proponowanego bloga. Niezwykła wycieczka! A i spotkanie z babą mocno emocjonujące. Chociaż z drugiej strony, czy można jej się dziwić, że jest nadwrażliwa?...
OdpowiedzUsuńJa się zdziwiłam. Bo właściwie dlaczego mnie napadła? Za parkowanie na poboczu i oglądanie cmentarza? Musiała przylecieć z któregoś z oddalonych domów, a to oznacza, że śledziła mnie:) I za to też się jej dziwię:)
UsuńWłaśnie jutro wyjeżdżam. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zatopić w rzepakowym morzu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam końcówką maja
Myślę, że rzepaki na Ciebie poczekały:)
UsuńNiestety nie...
UsuńPozdrawiam serdecznie z moich zielonych stron
Dawno nie widziałam tak pięknych rzepakowych dywanów. Zachwycily mnie gęste kiście bzów.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że szybko przekwitają, ustępując miejsca następnym piękności om.
Serdeczności :)
No właśnie, zaraz po nich zakwitły tawuły i kaliny,. Teraz piwonie i za moment jaśmin. A pomyśleć, jakby było bogato, gdyby kwitły naraz!:)
UsuńKapitalne kadry!
OdpowiedzUsuńLubię takie zdjęcia oglądać za parę miesięcy, zimą, kiedy plucha i zawierucha:)
UsuńCudna ta nasza wiosna...Nawet z chwastami...;o)
OdpowiedzUsuńChwasty uratowały moje roślinki przed wyschnięciem, choć raz się przydały;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie czerwcowo!
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci, miesiąc minął nie wiadomo kiedy. Chwilowo bywam tutaj: http://veni-vidi-tatiana.blogspot.com/?m=1
UsuńAleż cudne widoki. Lubię zapach deszczu, a szczególnie roślin, natury gdy już jest po. Niesie się po okolicy. Najpiękniejszy zapach po deszczu jest skoszonej trawy lub siana - taki lubię.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.