środa, 16 listopada 2022

Gdzie drwa rąbią...

Byłam wczoraj w mieście z listą spraw spraw do załatwienia, zrealizowałam wszystko i kiedy wracałam, minął mnie pan wojewoda w policyjnej budzie na sygnale z eskortą. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to pan wojewoda, bo nie zaglądałam w tym czasie do Internetu. Dowiedziałam się po powrocie do domu, dokąd on się tak śpieszył. I znowu media nie zdały egzaminu podgrzewając atmosferę wieściami o  ruskiej bombie. Rakieta była ukraińska. I co teraz ? Kiedy wieczorem czytałam newsy, zwróciłam uwagę na dość powściągliwa wypowiedź Zełenskiego, oni już chyba wiedzieli, że to ich rakieta. Może nawet się cieszyli, że przez przypadek poleciała do nas i zostanie wzięta za ruską, bo to mogło spowodować uruchomienia art 4 lub 5. Nie spowodowało. Nie piszę tego złośliwie, bo w sytuacji wojny, szczególnie, że 15 listopada był dniem bardzo ciężkim i niepokojącym dla Ukrainy z powodu ostrzału całego ich kraju, każdy przypadek i wypadek chciałoby się wykorzystać na swoją korzyść. I teraz znów: przypadek, wypadek "bo się popili" czy z premedytacją w celu uruchomienia natowskich procedur ? Każda z opcji możliwa, prawdy nigdy nie poznamy i szczerze mówiąc, osobiście nie chcę wiedzieć. Wiem, są dwie ofiary, to naprawdę tragiczne dla nich i ich rodzin, dla sąsiadów i dla każdego z nas, bo mimo, że nie jesteśmy w stanie wojny, możemy zginąć, szczególnie tutaj, na wschodnich rubieżach. Ale nie chcę mieć za Bugiem ruskich sąsiadów, więc powinniśmy wspierać Ukrainę, my Polacy i cała Europa. Niektórzy oczekują od Ukrainy przeprosin. Też uważam, że jakieś słowa powinny paść, ale nie spodziewam się  kajania i rozwlekłych wyjaśnień.

... tam wióry lecą.

Niemniej, na samym początku, gdy przeczytałam medialne doniesienia o "ruskiej bombie", zanim sama jeszcze nie ochłonęłam i nie wyselekcjonowałam ziarna od plew, naszła mnie taka myśl, że po co ja planuję swoje przyszłoroczne wakacje, jak wystarczy parę godzin, aby życie obróciło się w perzynę. Na szczęście już mi przeszło:)

Dzisiaj, jako człowiek pełen optymizmu, może i nieuzasadnionego, ale jednak pozwalającego funkcjonować bez tabletek, psychoterapeuty i darcia szat, cieszę się pobytem w ciepłym domu, zapachem upieczonego ciasta z jabłkami i wspomnieniem radości moich kotów sprzątających rano swoje kłaki razem z  Ufo:) Ufo to imię nadane kupionemu wczoraj robotowi sprzątającemu, który ma za zadanie zbierać kociopsie kłaki. Wypowiedziałam im wojnę, ponieważ skończył się sezon na kocie  wychodzenie o świcie i późnowieczorne powroty, pies też już nie wyleguje się w ulubionym miejscu pod jaśminem. Nastał mokry listopad, a wraz z nim wszyscy w domu.  Do pomocnego Ufiaka dołączył furminator do podszerstka i mówię wam, ta szczotka robi robotę! Patrzę sobie teraz na podłogę w kuchni i przedpokoju, a tam nie ma sierści, aż mi się dusza raduje:)

Wczoraj w dniu "wyjazdowym "odwiedziłam najmłodsze nasze dzieciątko, ale tylko napatrzyłam się na niego, bo spał maluszek przez cały czas. Spotkałam się też z córką i wnuczką najstarszą.  Zaliczyłam ZUS w celu zlecenia przeliczenia moich składek za ubiegły rok. Ludzie narzekają na urzędy, ale osobiście złego słowa nie powiem, Już zaraz za drzwiami przywitała mnie pani z pytaniem , w jakiej sprawie. Wręczyła stosowne druki, wygenerowała numerek, zaprosiła do stolika, żeby też w międzyczasie wypełnić formularz, ledwo zdążyłam, a już była moja kolej do okienka; przy okienku miła uśmiechnięta pani załatwiła moją sprawę w dwie minuty i po temacie, wszystko trwało może 6-7 minut.

Potem poszłam na wystawę do Muzeum Narodowego oglądać  skarby Starożytnego Egiptu. Kupiłam bilet na zwiedzanie z przewodnikiem. Gadał nawet ciekawie, ale jak na mój gust wrzucał zbyt wiele dygresji. Jednak warto wybrać oglądanie ekspozycji z oprowadzaniem niż samodzielnie, kiedy patrzymy tylko i nie wiadomo dokładnie na co:) 


To są mężczyźni, jeden na tronie, drugi klęczy. Ten klęczący granitowy młodzieniec dość urodziwy :) Obie rzeźby mają około 2500 tys lat, zastanawiające jest, jakim narzędziem je wyrzeźbiono i wykończono, że są tak gładkie. A granit też miękki nie jest...



Blok z piaskowca powyżej pochodzi z czasów Totmesa III czyli liczy  sobie już około 3500 lat.


A to jest kawałek papirusu ze zwoju pogrzebowego. Były także całe dość duże kawałki, ale źle się sfotografowały:) Na zwojach umieszczone były odpowiednie zaklęcia, przepisy i modlitwy. Wierzono, że wystarczy, aby zmarły je posiadał, a samo to zagwarantuje mu dotarcie przed Sąd Ozyrysa oraz do Krainy Umarłych. Zwoje te nazywane były Księgą Umarłych. 


Tu mamy kilka miseczek do kosmetyków. Egipcjanie byli zdolnymi chemikami, uwielbiali makijaż i tworzenie z mieszanek różnych substancji kosmetyków  takich jak kremy nawilżające, kohle, róże do ust i na policzki, a nawet do malowania paznokci. Rozsypywali proszek pochodzący z naturalnych substancji  – mielonych orzechów, czy minerałów - na paletę, talerz albo łyżkę i łączyli go z tłuszczem zwierzęcym lub roślinnym, aby nadać mieszance odpowiednią strukturę.

 
Drewniane wezgłowie sprzed ponad 3000 lat.


Dzban ? Tak, dzban, ale o konkretnym przeznaczeniu - na piwo. Pochodzi sprzed 5 000 lat!  Piwo stanowiło, zaraz po chlebie, podstawowy element diety Egipcjan, bez względu na ich wiek czy pozycję społeczną. Świadczyć może o tym fakt, że napój ten posiadał osobny znak hieroglificzny. Egipcjanie spożywali piwo w czasie ceremonii religijnych oraz obchodów świąt państwowych. Piwo składano również bogom w ofierze i wraz z innymi przedmiotami chowano ze zmarłym do grobu. Według wierzeń egipskich skrapianie podłogi domu piwem z czosnkiem odstraszało złe moce i skorpiony.


A jak już mowa o chlebie, to oto forma do jego wypieku, równie stara jak naczynia na piwo. A niżej po lewej stronie taka ozdobna tacka to forma wotywna na chleb. Był on podstawowym daniem tak rano, jak i w południe oraz wieczorem. W Egipcie chlebem i piwem czasem płacono wynagrodzenie robotnikowi.



Stela wapienna sprzed 3500 lat. Stela to tablica z wyrzeźbionymi scenami z życia patrona/patronki. Takie stele znajdowano głównie w grobach, były też ołtarzami, które umieszczano w prywatnych kaplicach lub domach. Były używane do kultu rodziny . Patronką tej stali jest mało ważna księżniczka z XVII dynastii faraonów.



Bardzo mi się podoba powyższa rzeźba, przedstawia Izydę z Horusem. Tradycyjnie przedstawiano ją  jako wzór opiekuńczej matki i wiernej żony, źródło życia, wcielenie dobroci i obrończyni przed złem. 
I tak mi się przy okazji przypomniało, iż  w wielu źródłach mówi się, że egipską Izydę z Horusem zamieniono w V wieku n.e. na Maryję z Chrystusem za pontyfikatu Celestyna I  (który był doskonale wykształconym i cieszącym się dużym szacunkiem biskupem Rzymu), jako że wizerunek bogini karmiącej syna był dotąd w chrześcijaństwie zupełnie nieznany. No, ale mniejsza z tym:) Wracajmy do Egiptu.


Ten wyżej to prawdopodobnie Amon. Rzeźba z brązu pochodzi sprzed ponad 2500 lat.

 
I oto mamy to, czego z niczym pomylić nie można: drewniany sarkofag, podobno sarkofag  Nefertiit. Przetrwał około 3400 lat. W tle mumia chłopca datowana na około 500 rok p.n.e.



 Niżej:  maska  pośmiertna

Po wystawie egipskich starożytności udałam się na wystawę obrazów Beksińskiego. Bardzo mi się podobały.  Ups! Jednak nie wszystkie. Nie przekonały mnie obrazy z okresu po 1990 roku. Najgłośniej przemówiły do mnie te malowane w latach 70-tych. Odebrałam je jako symboliczne i mogłabym się im przyglądać bez końca. I przyglądałam się długo, aż panu strażnikowi znudziło się mnie pilnować (było mało zwiedzających ze względu na porę). Mogłam zatem chodzić po kilka razy pod ten sam obraz, patrzeć na niego z daleka lub z patrzałkami na centymetry od obrazu. Obrazy Beksińskiego nie mają tytułów, mają oznaczenia literowo-cyfrowe. Szkoda.

W sali było dość ciemno, oświetlenie punktowe skierowane na obrazy, przez co trudno było zrobić zdjęcie, bo światło odbijało się od powierzchni.  

 






Bardzo słabe zdjęcia, więc niewiele widać, ale te cztery obrazy spodobały mi się najbardziej.  Przypuszczam, że pójdę na wystawę jeszcze raz:)

Na fali rozrywek kulturalnych  wybieramy się z koleżanką do filharmonii, a syn mnie namawia, żebym sobie kupiła jeszcze jeden wyjazd, tym razem na Maderę, bo - jak twierdzi - trzeba korzystać, że można, bo może kiedyś nie będzie można. I ma tu na myśli mój stan zdrowia i finanse:) Zdrowotnie nic mi nie jest, ale chodzi o to, że jednak z każdym rokiem lat przybywa, a kto wie, jak nas ceny przycisną, to może ledwo na chleb będzie starczało. Jeszcze się nie zdecydowałam. 

No i tak to. Zaglądam do Was na blogi, czasem komentuję, czasem się nie da, czasem tylko czytam, aby potem zastanowić się nad danym tematem...

... i jak zawsze życzę wszystkim zaglądającym wiele dobrego.   

24 komentarze:

  1. Mieszkasz bardzo blusko ukrainskiej granicy?
    Ufff. Mam nadzieje, ze nie powtórzy się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tyle blisko w linii prostej (65 km), że jesteśmy w zasięgu rakiet wystrzelonych z Białorusi. Bo z Ukrainy raczej nikt do nas nie będzie walił rakietami, choć wczoraj spadła właśnie ukraińska. Tyle, że ona była wystrzelona w kierunku ruskiej, ale ruskie z terytorium Rosji do nas nie dolecą.

      Usuń
  2. Madera to bardzo dobry pomysł. Też o tym marzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Last Minute jest po 2200 z wyżywieniem:) Ale ja raczej myślę o końcówce marca i początku kwietnia. Plażowanie mnie nie rajcuje, ale początek wiosny w ciepłych krajach jak najbardziej.

      Usuń
  3. Zastanawiałam się dziś jak daleko od Ciebie do granicy i czy coś napiszesz . I masz rację , powinna cała Europa wspierać Ukrainę . Ciekawą wystawę zaliczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystawa egipska tym ciekawsza,że wzbogacona opowieściami jej kuratora. Chętnie też posluchalabym o Beksinskim, ale tu zwiedzanie było solo. Właściwie lubię oglądać obrazy. Jest taka galeria, gdzie wystawiają swoje prace amatorzy, można też tam kupić od ręki ich prace. Nigdy nie omijam, bo wciąż tam coś nowego i podziwiam, bo ja to beztalencie jestem, więc choć popatrzę:)

      Usuń
  4. W takich sprawach to dopiero trzeba rozwagi, rozmawiałam ze znajomą, która w nocy nie spała , a do granicy mamy daleko.
    Spora rozbieżność między sztuka starożytną, a Beksińskich, ale obie wystawy warto zobaczyć, starożytności egipskie oglądaliśmy w Krakowie w sierpniu, a Beksińskiego niedawno w naszym muzeum.
    Tez myślę o wyjazdach i czekam niecierpliwie na emeryturę męża, bo w upalne lata takie wyjazdy to mordęga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rakieta po naszej stronie wywołała niepokój chyba w każdym. A wyobrażasz sobie, co by było, jakby była uzbrojona? Zmiotła by z ziemi parę domów. Bardzo groźna sytuacja, niestety, pokazuje, że może się powtórzyć, bo Rosja nadal ostrzeliwuje zachodnie części Ukrainy.
      Na wakacje, jeśli wyjeżdżam na południe, to prawie zawsze przed lub po sezonie, bo jadę zwiedzać, a nie smażyć się. Bardzo lubię morze - wystarczy, że popatrzę, nie kąpie się i nie plażuje, bo nie lubię, no może raz, żeby potem móc powiedzieć, że jednak na plaży byłam:)

      Usuń
  5. Planować warto, pomimo. Kalendarz 2023 jest otwarty i biały. Jakim atramentem zaczniemy tam pisać? Skądże mamy to wiedzieć, ale nie kupujmy krwi w piórze wiecznym zamiast kałamarza już teraz, tylko dlatego, że grozi nam poważna zmiana planowanych wakacji na emigrację.
    Czuję, że Tobie nie muszę tego mówić.

    Te furminatory to fajne sprzęty, chociaż drogie niestety, ale efekty są warte ceny.

    Nie oceniaj mężczyzny bez nosa. Może się okazać, że miał paskudnego kartofla na twarzy. :D

    Słuszna uwaga z tą Izydą. A potem jak już stanowczo przegięli, parę stuleci wprzód rozpoczął się ikonoklazm.

    Beksiński, to lubię.

    I Tobie wiele dobrego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to z tych, co widzą szklankę w połowie pełną... zatem plany mam i robię dalsze, choć nie liczę, że wszystkie się spełnią.
      Przy najbliższym wyjeździe w Bieszczady (pewnie dopiero wiosną) postanowiłam odwiedzić muzeum w Sanoku, gdzie jest najwięcej prac Beksińskiego.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Chyba wiele osób na chwilę się zatrzymało i myślało... Nigdy nie wiemy w jakim momencie życia jesteśmy, co dalej, czy w ogóle będzie owo "dalej"... Mnie wyobraźnia płata niemiłe figle i podsuwa obrazy z filmów, z książek, z opowiadań krewnych z okresu wojny. Kiedy się na tym łapię odsyłam je precz, ale cholery wracają :(
    Rozbieżność między Egiptem i Beksińskim faktycznie ogromna, a jednak wszystko jest wytworem ludzi, którzy aż tak bardzo się nie zmienili przez te tysiące lat w kwestii choćby uczuć.
    Bądź bezpieczna, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, i mnie każdego dnia po wiele razy nawracają myśli, jak tam w Chersoniu, w Kijowie albo Lwowie żyją teraz i pracują dorośli i dzieci, bez prądu, bez ciepła i często bez wody. Włączają mi się wyrzuty sumienia, gdy uruchamiam pralkę, odpalam gaz pod kuchnią, grzeję wodę w czajniku i sprawdzam, czy kaloryfery ciepłe - a przecież nie jestem niczemu winna. Bardzo mnie boli ta tragedia za wschodnią granicą, ludzka tragedia. Poraża mnie to, że jedni ludzie mogą zmieść z rodzinnej ziemi tysiące innych i nikt nic na to nie poradzi. Dziś Zełeński na Zgromadzeniu OBWE powiedział parę mądrych, ale też i gorzkich słów. Boję się, że Ukraina nie da rady.

      Usuń
  7. Obie wystawy bardzo ciekawe i na pewno warto obie obejrzeć. Starożytność emocjonalnie "bezpieczniejsza",ta przestrzeń czasowa nie budzi już silnych emocji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starożytność nadal jest dla nas tajemnicą, to co "wiemy", to w większości domysły i wolne interpretacje:) Podobnie, jak w czasach, w których żyjemy - co rusz okazuje się, że jesteśmy oszukiwani tu i tam. Czasem mam wrażenie, że tzw "prawda historyczna" nie istnieje:)

      Usuń
  8. Zestawienie Beksińskiego ze starożytnym Egiptem bardzo mi się podoba...;o)
    Urzędników gratuluję !! ;o)
    Tak bardzo ufam w zapewnienia o naszym bezpieczeństwie, że od marca mam spakowany plecak...;o) Wojna to wojna, scenariusza nie ma...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spakowanego plecaka nie mam, ale dokumenty wszystkie w jednym miejscu, do szybkiego wyjęcia z szuflady w razie czego:) Nie ufam rosji, jeśli Ukraina polegnie, będziemy następni - jeśli nie wcześniej.

      Usuń
  9. Beksiński mocno niepokojący; egipskie artefakty robią wrażenie, a zwłaszcza ich wiek, jak dla mnie niewyobrażalny. Byliśmy na Zamojszczyźnie na drugi dzień po wybuchu bomby, mąż miał jakieś przeglądy budowlane, a ja do towarzystwa, ale nosa nie wyściubiłam z auta, tak lało, i było mi okropnie zimno. Oprócz niemiłych nastrojów związanych z bombą i nieszczęściem ludzi, zrobiły na mnie wrażenie plakaty protestacyjne prawie na każdym płocie, w związku z budową linii kolejowej do cpk, a co związane z tym, wywłaszczanie ludzi z ich ojcowizn, domów rodzinnych czy chociażby z miejscem pracy, czy chcą czy nie chcą. Bliskość granicy niepokoi, my mamy do niej kilka kilometrów, ale co się będę martwić, w razie czego my zostaniemy, młodzi z dziećmi niech uciekają, zresztą nie tylko wojna kładzie się cieniem na ich życiu, państwo niszczy im jakiekolwiek perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Protesty przeciwko budowie szybkiej kolei uzasadnione są tym, że realizacja planu przewiduje np. w samym tylko powiecie krasnostawskim przecięcie na pół około 60 gospodarstw, tzn. część będzie za torami, część przed torami. inaczej mówiąc, po jednej stronie rolnik będzie miał oborę, po drugiej pastwisko, a pośrodku kolej z pociągami pędzącymi do 250 km/h. Ludzie optują za tym, aby nie burzyć ich domów i nie zabierać pól uprawnych, tylko wybudować tory wzdłuż drogi S17, która biegnie do tych wszystkich miejsc, gdzie szybka kolej chce dojechać. Dla CPK inwestorzy chcą nawet zasypać kawałek zalewu, tak jakby nie można było poprowadzić trasy obok.
      Ludzie mówią, że inwestycja, jeśli zostanie wykonana - splajtuje. Nie będzie miał kto jeździć tymi pociągami. Teraz są połączenia zwykłe, o wiele tańsze i czasem jedzie jeden, czasem dwa wagony, bo z kolei w tym rejonie mało kto korzysta.

      Usuń
  10. Oprócz wielu wrażeń, wzbudziłaś tym postem 2 moje wspomnienia. Zwiedzanie Muzeum Egipskiego w Turynie, które jest zaraz za Kairem, największą na świecie kolekcją dedykowaną tej fascynującej cywilizacji oraz wspomnienie najbardziej niesamowitej, jaką w życiu spotkałam, przewodniczki w Dubrowniku. Dziękuję :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta skromna wystawa składająca się zaledwie z 200 przedmiotów, dla osoby zwiedzającej zbiory muzeum w Turynie, wydałaby się nijaka. Jednak mimo to uważam ją za ciekawą, bo w naszym mieście nie mamy żadnych zbiorów egipskich, jedynie mumię ręki w Nałęczowie w Domku Żeromskiego:) Większe zbiory egipskich starożytności widziałam w latach 90-tych w Atenach w Muzeum Archeologicznym, ale to były czasy aparatów analogowych i mam zaledwie dwie fotki na pamiątkę:) No i wtedy bardziej mnie interesował okres antyczny w Grecji, a nie starożytny Egipt.

      Usuń
  11. Też bym pozwiedzała, ale akurat Beksinski na Sląsku sie skonczyl, bylismy tam za późno, do Konstancina tez nie pojechalismy, aaaa, tak to jest jak, tylko mnie cos interesuje, to w koncu tam nie docieram,bo cos tam, cos tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre przeszkody są niezależne. Nie wyrzucaj sobie. Może będzie okazja innym razem.

      Usuń
  12. Madera? Super! Leć, leć, syn ma rację 🙂. Ten Starożytny Egipt szalenie ciekawy. A Beksiński miał fantazję, te takie "milsze" obrazy nawet mi się podobają, większość jednak jest jak dla mnie za straszna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej podoba mi się twórczość Beksińskiego z wcześniejszego jego okresu. Im późniejsze, tym dziwniejsze a w związku z tym ich nie rozumiem a jak nie rozumiem to je odbiór gorszy

      Usuń