Skończył się czas rzepaków. Chyba będzie lato.
Miałam przez 5 dni gości. Ja się do tego nie nadaję:) Przepadam za nimi, ale obecność innych ludzi w moim domu mnie męczy. Zaburza moją rutynę. Spali do południa. Nigdy nie wiedziałam, kiedy wstaną, na wszelki wypadek chodziłam na paluszkach, niech się wyśpią. I ani za mną ani przede mną. A planowałam śniadanka w ogródku na świeżym powietrzu. Ani razu się nie udało. Potem im się śpieszyło, bo przecież tak późno. I szkoda czasu na gotowanie obiadu, zjemy na mieście. No fajnie, lubię zjeść "na mieście", ale co teraz zrobię z tą karkówką, co miała iść na grilla, piersią kurczakową i rybą? Zamiast siedzieć przy grillu, siedzieliśmy w restauracji. Chciałam im pokazać nasz park narodowy, woleli basen w mieście:) Nawet na spacer do lasu nie poszliśmy, bo komary i woleli obejrzeć film:)
Widzę, że tylko ja jestem taka głupia, że latałabym po lasach i polach:)
Są już truskawki. Jagoda kamczacka w pełni sezonu, jagódki słodziutkie zjadam prosto z krzaka. Letnie ciuchy zajęły główne miejsce w szafie. Zaraz będę się pakować. Jadę nad morze, z innym towarzystwem, dla odmiany takim, co wyróżnia się domatorstwem, więc w tym przypadku może się okazać, że do restauracji nie pójdziemy ani razu:)
A mnie się marzy złoty środek:) We wszystkim.
Pogodnego czerwca.
To zaproś mnie, połazimy po polach, kawka od świtu, posiedzimy i pogadamy:-)
OdpowiedzUsuńLato się czuje, ciepełko, burze, oby skrajnych upałów nie było!
Relaks nad morzem to jest to!
Od świtu, to może nie, ale koło ósmej byłoby idealnie:)
UsuńJa chętnie dołączę. Tez wstaję wcześnie, jak Jotka, więc może obie zrobimy śniadanie przed spacerem? Ale zamiast kawy poproszę o herbatę
UsuńPozdrawiam zapachem nie tylko jaśminu
No proszę, to już nas więcej;) mam herbatki, różne, ale teraz jestem w fazie śliwkowej;)
UsuńUdanego wypoczynku !
OdpowiedzUsuńDziękuję, odpoczywam:)
UsuńPiękne zdjęcia i najpiękniejsze w świecie rumianki! Nieprawdopodobny las rumianków (albo margerytek, nie odróżniam). I ten kowal na kwiatku, i ten maczek z kroplami rosy - coś cudownego!
OdpowiedzUsuńTo margerytki, zasiały się same i urosły, szkoda kosić;)
UsuńDziękuję za dobre słowo, przyroda jest piękna.
Uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia, to taki balsam dla oczu i duszy: zielono, kolorowo, spokojnie, bez plączących się tłumów pod nogami... Widać do tego trzeba dojrzeć, za młodu też lubiłam zgiełk i hałas, zatłoczone ulice i restauracje - teraz na odwrót.
OdpowiedzUsuńMak z kroplami to cudo. A wiesz co to za robaczek w rumianku? Z Calineczką uratowałyśmy takiego w sobotę, bo wpadł do wody dla ptaków :)
Pomiziaj wszystkie futrzaczki :) Uściski!
Cieszę się, że dostarczyłam.milych wrażeń zdjęciami przyrody. Doceniam fakt mieszkania na wsi, bardzo mi to odpowiada, choć oczywiście bywam w mieście często. Nie przeszkadza mi tłum, fajnie być między ludźmi, jednak hałas wywołany przez ptaki, który towarzyszy mi od świtu zza okna jest znacznie przyjemniejszy.
UsuńTen owad to jakiś chrząszczyk z gatunku omomiłków, nie znam się tak bardzo, żeby rozpoznać podgatunek:)
Futrzaki dziękują;)
Szkoda, że goście zawiedli. No, cóż- ludzie są różni... A jednak szkoda Twojego wysiłku.
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią w fotografowaniu pól... zachwycające kadry, , na dodatek masz je gdzieś w zasięgu oczu, ral na to wygląda. No i zdjęcia margaretek cudowne, to moje ulubione kwiatki . A w takiej ilości nigdy ich nie widziałam, robią wrażenie! A goście..na tal czasem bywa i trzeba się im podporządkować bo są gośćmi...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPola mam prawie od razu za domem, mieszkam na skraju. Jednak mam też kilka tras na psie spacery o różnej długości i widoki urzekają mnie swoją urodą.
UsuńGoście sprawili mi wielką radość swoim przyjazdem, żałowałam tylko, że nie mogłam im zaprezentować okolicy bliższej i dalszej, ale oni faktycznie, mieszczuchy z urodzenia i charakteru. Czekam na ich kolejny przyjazd:)
Ano lato. U mnie upalnie i tego Ci w wakacyjny czas życzę. Na chłody nie pora. Baw sie dobrze i znajdź wakacyjny zloty środek.
OdpowiedzUsuńMam ciepełko i słoneczko, oby tak dalej:)
UsuńSą tacy ludzie, którzy wielbią wygody miast. Nic się na to nie poradzi. ;)
OdpowiedzUsuńZastanawia, po co w ogóle opuszczają swe pielesze, skoro we własnym mieście mają te same atrakcje. ;)
Ten mokry mak - BOMBA!!
p.s. Nie wiem co jest grane, ale chyba pod poprzednim wpisem mój komentarz wylądował w spamie, bo go nie widzę.
Opuszczają pielesze dla towarzystwa. Było bardzo.milo.pod tym względem.
UsuńMaczek bardzo zmókł pewnego dnia, gdy lało od świtu do nocy. Ale i tak przeszłam się kilka kilometrów.
Pod tym względem racja, to bardzo towarzyski rodzaj ludzi. ;)
UsuńŚrodeczek jest najzdrowszy, ale gość swoje prawa ma...;o)
OdpowiedzUsuńZgadza się, stąd też decyzja, aby dopasować się do gości. Ich pobyt był dla mnie bardzo miły, dla nich chyba także, bo zapowiedzieli się jeszcze na dwukrotny przyjazd tego lata.
UsuńZłoty środek to klucz do szczęścia :)
OdpowiedzUsuńPiękne kadry! Ja w tym roku rzepak przegapiłam. Wybrałam się na pola, gdy już przekwitał. No trudno... i tak było pięknie. Cisza, spokój i przestrzeń :)
Piękne masz te okoliczności przyrody :) szkoda, że Twoi goście tego nie doceniają, ale może, kiedyś ... dobrze chociaż, że są mili :)
OdpowiedzUsuńPotwierdza się, że każdemu trzeba dogodzić według jego gustu:) nic na siłę.
UsuńTacy goscie to faktycznie lekka plaga egipska. To juz lepiej gdyby poszli mieszkac i spac do hotelu, a do Ciebie jedynie k´na jakas Kawe by wpadli, czy mniej wiecej tak.
OdpowiedzUsuńU nas tez lat, i dzika róza pachnie oblednie.
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. Nie jestes osamotniona w mniemanej "glupocie", ja mam juz dzis rano 5 km za soba, przez pola i brzegiem lasu, i z Mirka ;)
A wiesz, ze przez to bieganie po miejskich rozrywkach wcale nie nagadaliśmy się. Został niedosyt po obu stronach . Wiejskie klimaty bardziej sprzyjałyby rozmowie.
UsuńMiło, że ktoś jeszcze ma podobne upodobania, mam na myśli Ciebie i Mirkę;)
Pamiętam jak wiele lat temu usłyszałam od kogoś, że goście są jak ryby i śmierdzą po trzech dniach i bardzo byłam takim podejściem zbulwersowana. Późniejsza rzeczywistość trochę zweryfikowała moje podejście ale i tak doświadczenie w przyjmowaniu gości mam chyba tylko i wyłącznie pozytywne chociaż są i tacy, którym zalecane są krótsze wizyty :)
OdpowiedzUsuńJa sama nie bardzo lubię u kogoś gościć dłużej niż dwa dni, ze względu na swoje odczucia, a także z powodu podejrzeń,ze zaburzam rytm zycia gospodarzom. U mnie goście mogą siedzieć ile chcą, zazwyczaj jestem na to przygotowana, ale chyba za bardzo sie angazuje wymyślając im swoje propozycje spędzania czasu, gdy oni chcą po swojemu. To błąd z mojej strony, choć ja będąc gościem z przyjemnością poddaje się sugestiom gospodarzy.
UsuńPodobno jest dwie radości: gdy goście przyjeżdżają i gdy wyjeżdżają. Życzę, aby Ciebie dotyczyła tylko pierwsza radość! :)
OdpowiedzUsuńMądre przysłowie;)
UsuńOch, nie zawsze da się dogodzić gościom, niestety. A ja bym wolała pochodzić po tak uroczej okolicy i zjeść coś z grilla, niż iść jeść na miasto. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMoże to był mój błąd,ze chcialam gosciom organizować pobyt, gdy oni mieli na to swój pomysł. Ale w końcu to nieistotne, wyjeżdżali zadowoleni z zapowiedzią kolejnych odwiedzin i to jest najistotniejsze:)
Usuńhaha oj gdybym ja była w takim pięknym miejscu gościem, to zaraz bym latała :) Pamiętam jak byłam mała i pojechałam z rodzicami w Kieleckie. O matko jak tam było pięknie! Liczyłam, że pochodzę po lasach, górach. Ale niestety, co chwilę trzeba było chodzić się gościć.. Na pewno kiedyś zaplanuję sobie urlop w tamtych pięknych okolicach i sama pozwiedzam i pocieszę się naturą!
OdpowiedzUsuń